Firma OPOL-DROB zadebiutowała na rynku w 2004 roku. Powstała z inspiracji i przy wsparciu kierownictwa Opolskich Zakładów Drobiarskich – Continental Grain Company S.A, po których przejęła część produkcji. Czy w dzisiejszych realiach udaje się utrzymać przyjęte założenia rozwojowe ?
Andrzej Kamionka: Istotnie, OPOL-DROB powołany został do życia w kwietniu 2004 roku przy wydatnej pomocy kierownictwa OZD-Continental SA, które to zakłady postanowiły skoncentrować wysiłki na produkcji i przetwórstwie brojlera, wygaszając tym samym prowadzoną równolegle produkcję kurek nieśnych. Mając jednak na uwadze rosnące zainteresowanie oferowaną kurką Lohmann Brown postanowiliśmy, już jako OPOL-DROB , "przejąć" ten kierunek.
Postawiliśmy sobie u progu naszej działalności dwa główne,
ściśle ze sobą powiązane cele: odbudowanie częściowo utraconego rynku oraz
odtworzenie zmniejszonego zaplecza reprodukcyjnego. Z perspektywy trzech
kwartałów funkcjonowania naszej firmy mogę powiedzieć, że mimo wielu trudności
przyjęte założenia zostały niemal całkowicie spełnione, a OPOL-DROB jest
liczącym się na rynku polskim producentem kurki Lohmann Brown.
Dla OPOL-DROBU wejście na rynek zbiegło się z trudnym okresem transformacji związanym z wejściem Polski do Unii Europejskiej. Jak Pan ocenia zmiany przez pryzmat działania firmy?
Andrzej Kamionka: Niemal wszyscy wiązali ogromne
nadzieje z naszą akcesją do Unii Europejskiej i dla wielu, już teraz, proces
okazał się korzystny. Można powiedzieć, a nie będzie to zapewne zbyt śmiała
teza, iż sektor rolny odczuł pozytywne zmiany, dzięki przystąpieniu do rynku
unijnego. Jeśli chodzi o producentów jaj, chyba nie do końca przewidzieliśmy
obecny obrót sprawy. Nie przypuszczaliśmy, że ceny jaj w krajach "piętnastki"
spadną do tak niskiego, nie notowanego od wielu lat, poziomu. Ta sytuacja
przekłada się w sposób bezpośredni na obszar działania naszej firmy. Niska cena
jaj to niska rentowność ich produkcji, co znajduje odzwierciedlenie w spadku
popytu na pisklęta i kurki odchowane.
Rynek drobiarski należy do tych, które nie podlegają regulacjom. Hodowcy wyrażali nadzieję, że tzw. wolny rynek ustabilizuje sytuację. Czy tak jest istotnie?
Andrzej Kamionka: Rzeczywiście jest to rynek, na którym
Unia Europejska nie przewiduje interwencjonizmu. Nie funkcjonuje tu pojęcie cen
gwarantowanych, a one same regulowane są jedynie przez relacje popytu i
podaży
Jest trochę za wcześnie na odnoszenie się do obecnej sytuacji w
Polsce, bo ocena mogłaby być tendencyjna. Mamy obecnie do czynienia z
najgłębszym od wielu lat kryzysem w tej branży i to w całej Europie. Widać już
pewne symptomy poprawy sytuacji, chociaż wydaje się, że pewnej stabilizacji
można oczekiwać najwcześniej dopiero w drugim kwartale przyszłego roku. Jestem
zwolennikiem gospodarki wolnorynkowej, przy czym uważam, że polscy producenci
przewyższają swych unijnych konkurentów jakością i niższymi kosztami produkcji,
dlatego też ich szanse na wspólnym rynku są relatywnie wysokie.
Śledząc drobiarskie forum www.ppr.pl często czytam opinie drobiarzy o sobie, że przed szkodą i po szkodzie są tak samo mądrzy. Z czego wynika pewna nieporadność i niespójność środowiska?
Andrzej Kamionka: Myślę, że grzechem głównym środowiska
drobiarskiego jest brak konsolidacji, a przez to mniejsza siła sprawcza.
Przecież 500 osób śpiewających w jednym chórze, to nie to samo, co pięciuset
solistów! Istniejące już, prężnie przy tym działające, organizacje drobiarskie
niestety nie zawsze zgadzają się ze sobą stąd pewien rozdźwięk wynikający z
różnic w stawianych sobie celach. Proszę sobie wyobrazić prostą egzemplifikację:
gdyby udało się obłożyć minimalnym, dobrowolnym "podatkiem" każde wyprodukowane
jajo, a uzyskane w ten sposób środki przeznaczyć na promocję tego produktu,
finalny efekt marketingowy przyniósłby korzyści całej branży.
Gdyby miał Pan moc sprawczą i mógł wyeliminować najpoważniejsze bolączki rynku drobiowego zacząłby Pan od…?
Andrzej Kamionka: Jest wiele takich spraw, chociaż kilka na pewno bardzo utrudniających funkcjonowanie całej branży. Zacząłbym od uporządkowania bałaganu legislacyjnego, zachowania zdrowego rozsądku przy wdrażaniu unijnych dyrektyw, a także co podkreślają bardzo często w rozmowach Producenci - poprawienia ekonomicznego aspektu funkcjonowania na rynku, przy czym nie chodzi tu tylko o rentowność produkcji, ale o wierzytelność kontrahentów.
Czy
otwarcie granic europejskich stało się nową szansą dla
OPOL-DROB-u?
Andrzej Kamionka: Myślę, że jesteśmy firmą, dla której istnieje szansa obecności także na szeroko pojętym rynku unijnym. Poczyniliśmy już pierwsze kroki, pierwsze pisklęta zostały wyeksportowane za granice Polski. Nie sądzę jednak by był to w przyszłości ważny element naszej działalności. Chciałbym raczej skupiać wysiłki na umacnianiu naszej pozycji w kraju, co jest bezpieczniejsze także z ekonomicznego punktu widzenia, a rynek zagraniczny traktować raczej jako pewnego rodzaju wentyl bezpieczeństwa.
Firmy wyposażające fermy drobiarskie oferują wysokiej klasy sprzęt. Środki na jego zakup można pozyskać z unijnych programów. Czy zmiany w wyposażeniu ferm są już widoczne?
Andrzej Kamionka: Oczywiście istnieją fermy wyposażone w najnowsze modele klatek, spełniających już teraz normy unijne, które będą obowiązywały po roku 2012. Jest ich niewiele, głównie z powodów ekonomicznych. Niestety niektóre z obiektów produkcyjnych wyposażone są w urządzenia, które w chwili obecnej nie spełniają wymogów unijnych. Inne z kolei mogą być wykorzystywane do roku 2009. Trzeba sobie zadać pytanie, czy w obecnej sytuacji, przy wątpliwej rentowności, stać będzie Producentów na wymianę klatek, na przeprowadzenie niezbędnych prac dostosowawczych, zakupy dodatkowego sprzętu, jak choćby drukarek do znakowania jaj – jeszcze nie każdy taką posiada!– by w ten sposób spełnić wreszcie wszelkie unijne wymogi?
Oczywiście istnieją programy strukturalne, dzięki którym można liczyć na zwrot pokaźnych kwot zainwestowanych w te przedsięwzięcia. Są tylko dwa problemy – środki te należy najpierw zdobyć i zainwestować na i przede wszystkim posiadać wiedzę o istnieniu takiej możliwości, a proszę mi wierzyć jeszcze wielu jej nie ma.
Nasza rozmowa odbywa się u schyłku roku. To dobry moment na podsumowanie dorobku i złożenie życzeń na przyszły rok. Czego życzyłby Pan rynkowi drobiarskiemu, swoim pracownikom i sobie osobiście?
Andrzej Kamionka: Wszystkim działającym na rynku drobiarskim, w tym także i naszej firmie, życzyłbym przede wszystkim stabilności. Wiadomym jest, że wolny rynek podlega wszelkim jego prawom, z wahaniami koniunktury włącznie. Pozostaje życzyć nam by były one jak najmniejsze. Dobrze byłoby też, by zapanował ład prawny. Wtedy każdy mógłby zająć się tym, co dla niego najważniejsze czyli produkcją i sprzedażą i na tym skupił swoje wysiłki. Wiadomo przecież nie od dziś, że nic tak nie podcina skrzydeł inicjatywy, jak niepewność jutra!
Korzystając z okazji, chciałbym też złożyć wszystkim Państwu życzenia radosnych Świąt Bożego Narodzenia i wszelkiej pomyślności w Nowym, na pewno lepszym, 2005 Roku.
Dziękuję za rozmowę.