Nie tylko nieruchomości, ale też klocki Lego, butelki rzadkich trunków, zabytkowe auta czy komiksy – na takich inwestycjach alternatywnych też można zarobić. Co prawda jak przy każdej inwestycji istnieje ryzyko, ważne są trendy, moda i dobre wyczucie chwili, ale potencjalne zyski mogą być wysokie – sugerują dane zebrane przez HRE Investments.
Jak się okazuje najbardziej pożądane dzieła sztuki znanych artystów podrożały w ostatnim roku aż o 33% - sugeruje indeks AMR. Jest to najwyższy wynik w gronie 15 inwestycji alternatywnych, którym przyjrzał się HRE Investments. Warto przy tym wiedzieć, że indeks AMR mierzy łącznie zmiany cen na rynku przeróżnych dzieł sztuki (wyniki aukcji obrazów, prac rzeźbiarskich, rycin, fotografii).
Mieszkania to dwa potencjalne źródła zysków
Na drugim miejscu znajdziemy natomiast zabytkowe auta. Te wg indeksu HAGI zdrożały w ciągu roku o 20%. Bardzo korzystnie w tym zestawieniu wypadają też nieruchomości, na których w zeszłym roku można było zyskać 18%. W odróżnieniu od innych form inwestowania – mieszkanie - poza wzrostem wartości (szczególnie w dłuższym okresie), może także przynosić zyski z wynajmu.
Moda zmienną jest
Warto też zwrócić uwagę na komiksy czy popularne wśród dzieci klocki Lego. Stawki za niektóre z tych kolekcjonerskich przedmiotów poszły w górę w ciągu roku o od 13 do niemal 20%. Takie wyniki wzbudzają często zainteresowanie i chciwość inwestorów zwłaszcza wtedy, gdy bankowe oferty nie pokonują inflacji. Trzeba jednak przy tym podkreślić, że największym minusem większości inwestycji alternatywnych jest to, że moda na nie może przeminąć. Albo wręcz przeciwnie – duże zainteresowanie ze strony inwestorów spowoduje, że na rynku będzie tak duża liczba przedmiotów w nienagannym stanie (np. zestawów Lego), że ich wartość wcale nie wzrośnie.
Zabytkowe auta w cenie
Jednymi z najbardziej drożejących kolekcjonerskich przedmiotów są zabytkowe auta. Te w ostatnim czasie zdrożały o prawie 20% w ciągu roku – tak wynika z indeksu HAGI TOP. Indeks ten konstruowany jest w oparciu o ceny transakcyjne najrzadszych aut klasycznych wyprodukowanych na przestrzeni całej historii motoryzacji. Obejmuje on zarówno samochody wyprodukowane przed wojną, jak i w XXI wieku. Znajdziemy tutaj ceny takich czołowych luksusowych marek jak Porsche, Ferrari, Lamborghini czy Mercedes.
Trzeba przy tym jednak pamiętać, że ceny takich aut idą w setki tysięcy czy miliony złotych. Zakup to jednak nie wszytko. Auta takie trzeba przecież też utrzymać, przechowywać, konserwować, naprawiać czy ubezpieczać. Kupując szczególnie rzadkiego klasyka możemy mieć problem z dostępnością części, a do tego musimy korzystać z pomocy mechanika i to przecież nie pierwszego lepszego. Jak szacuje portal Woodside Credit zajmujący się finansowaniem aut utrzymanie zabytkowego Fiata może kosztować nawet 2 tys. dolarów rocznie, a takich klasyków jak Porsche, Mercedes czy Ferrari nawet od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów.
Na rodzimym podwórku też mamy przykłady aut, które wyraźnie zyskały na wartości. Przecież jeszcze kilkanaście lat temu za poczciwego „dużego fiata” w dobrym stanie trzeba było zapłacić około 2-3 tys. złotych. Zaniedbane auta były jeszcze tańsze – niektóre zmieniały właścicieli za dosłownie kilkaset złotych. Obecnie, jeśli spojrzymy na internetowe oferty tych samochodów, to egzemplarze w bardzo dobrym stanie są wyceniane na od 30 tys. złotych do nawet 50 tys. złotych.
Nieruchomości nie tylko zyskały na wartości
A jak w tym zestawieniu wypadają nieruchomości? Jak się okazuje, całkiem dobrze, bo zaraz za zabytkowymi autami znajdziemy właśnie mieszkania. Uzyskany wynik to połączenie utrzymujących się wzrostów ich cen oraz przychodów z wynajmu. Po pierwsze mowa tutaj o zmianach cen mieszkań w największych miastach, które w ciągu roku podrożały o 13,6%. Tak przynajmniej sugerują wstępne dane za 3 kwartał 2022 roku (indeks hedoniczny). Przy tym trzeba podkreślić, że z dużym prawdopodobieństwem dane za ostatni kwartał 2022 roku będą nieco gorsze, ale i one powinny pokazywać roczny wzrost wartości nieruchomości na poziomie około 8-10%. Tak przynajmniej można dziś przewidywać biorąc pod uwagę informacje na temat zmian cen ofertowych w ostatnich miesiącach 2022 roku. W efekcie ubiegłoroczny wynik właściciela mieszkania na wynajem może się więc okazać trochę gorszy niż ten wyliczony na podstawie indeksu hedonicznego za 3 kwartał.
Jak wspomnieliśmy wzrost wartości mieszkania to niejedyne źródło zarobku, na które można liczyć w przypadku inwestycji w nieruchomość. Zysk mogły też bowiem przynieść wpływające na konto czynsze. Z szacunków HRE Investments opartych o dane NBP i popularnych portali ogłoszeniowych wynika bowiem, że łącznie przez cały ubiegły rok można było liczyć na to, że w formie czynszów na konto właściciela trafi około 4,2% ceny zapłaconej za mieszkanie (cena lokalu powiększona o koszty transakcyjne i nakłady na wykończenie i wyposażenie). Jest to już wartość po uwzględnieniu wszystkich kosztów jak i okresowego braku najemcy. Wynik ten został również skorygowany o podatek, czyli ryczałt równy 8,5% przychodu. Co warto pokreślić, szybko rosnące w 2022 roku czynsze najmu powodują, że dziś na udostępnieniu mieszkania najemcom można zarobić więcej. Ponadprzeciętne stopy zwrotu generować mogą też mieszkania o mniejszych metrażach.
Komiksy warte miliony dolarów
I choć nieruchomości klasyfikowane są jako inwestycje alternatywne, to lokowanie na rym rynku kapitału nie jest wcale tak niecodziennym rozwiązaniem. Nawet więcej – w portfelach wielu inwestorów nieruchomości zajmują poczesne miejsce. Znacznie rzadziej spotkać możemy za to kogoś kto zainwestował w komiksy. Wbrew pozorom nie brakuje tu przykładów spektakularnych wręcz sukcesów. Przykład? Pierwsze wydania Action Comics sprzed ponad 80 lat. Są to komiksy, w których po raz pierwszy pojawił się znany chyba każdemu Superman. Wtedy egzemplarz tej gazetki kosztował zaledwie 10 centów. Obecnie za najdroższy egzemplarz w idealnym stanie trzeba zapłacić nawet 2,5 mln dolarów. Innymi słowy egzemplarz tego popularnego komiksu średnio drożał co roku około 19%. W tej kolekcji znajdziemy też i tańsze pozycje. Przykładowo maksymalna cena jaką osiągnął dziesiąty numer tej serii wyniosła 5 tys. dolarów. Uśredniając wzrosty cen dla pierwszych dziesięciu numerów okazuje się, że w ciągu tych 8 dekad drożały one co roku o ponad 17% - wynika z danych portalu sellmycomicbooks.
W Polsce tak spektakularnych przykładów nie znajdziemy, ale zbieracze rodzimych komiksów też zaczynają coraz głębiej sięgać do kieszeni. Głośnym przykładem jest tutaj licytacja z 2015 roku, podczas której sprzedano okładkę komiksową za 75 tys. złotych. Okładka ta należała do oryginalnego wydania „Tytusa, Romka i A’Tomka” (księga XX).
Fortuna zbudowana z klocków
Bardzo ciekawym przykładem tego jak można się wzbogacić inwestując w kolekcjonerskie przedmioty mogą być klocki Lego. Choć wydaje się, że to tylko zabawki dla dzieci, to tego świata też nie ominęli inwestorzy i majętni kolekcjonerzy. Jednym z najbardziej zaskakujących przykładów tej mody jest pojedyncza figurka Lego – Spider Mana. Ta wyemitowana przy okazji imprezy Comic-Con w 2013 roku w San Diego licząca zaledwie 4 centymetry figurka jest dziś wg. portalu BrickEconomy warta ponad 14 tysięcy dolarów. Ale nawet zwykłe zestawy dostępne w sklepach potrafią zyskiwać na wartości – szczególnie jak zmienia się oferta i starsze zestawy znikają ze sklepowych półek. Przykład? Jedne z najbardziej popularnych zestawów tych klocków, czyli Star Wars, których sprzedaż zaczęła się w 2021 roku i już nie jest kontynuowana, zyskały na wartości w ciągu 2022 roku ponad 13%.
Jeśli ktoś rok temu kupił taki zestaw i go nie rozpakował, ani w żaden inny sposób nie uszkodził pudełka, to dziś może je sprzedać trochę drożej. W popularnych zestawach znajdziemy też i bardziej imponujące wzrosty cen osiągające nawet od 20%-30%. Z drugiej strony mamy także i takie serie, które zyskały jedynie kilka procent w ciągu roku np. zestawy z serii Harry Potter. Zyski, jak to w przypadku wszystkich inwestycji, nie są w żadnym razie gwarantowane. O wyniku często decyduje moda i rzadkość danego przedmiotu. Nadzieje inwestorów bez wątpienia rozpalają jednak dane. Te sugerują, że w ciągu ostatnich 40 lat przeciętny zestaw tych popularnych zabawek średnio rocznie zyskiwał na wartości nawet 12%. Warto więc sprawdzić czy przypadkiem w pokoju naszych pociech nie znajdziemy jakiegoś starego nienaruszonego zestawu Lego. W cenie są opakowania zachowane w idealnym sranie. Nawet lekkie przytarcie pudełka może spowodować konieczność obniżenia ceny, nie mówiąc już o śladach zębów na klockach pozostawionych przez nasze dzieci.
Majątek w szkle
Wśród kolekcjonerów dużą popularnością cieszy się także inwestowanie w trunki. Mowa tutaj o zakupie kolekcjonerskich egzemplarzy np. szkockich destylatów czy włoskiego lub francuskiego wina. Jak pokazuje portal Rare Whisky sto najbardziej pożądanych butelek tego alkoholu podrożało w ciągu ostatniego roku o ponad 8%. To więcej niż luksusowe torebki, biżuteria, diamenty czy antyki. Prawdziwymi szczęściarzami mogą być natomiast osoby, które kupiły kolekcjonerską butelkę szkockiej pod koniec 2012 roku. Od tamtego czasu ceny tych trunków poszły bowiem w górę średnio o niemal 467%.
W 2022 roku sporą zmianę cen odnotowały też kolekcjonerskie wina. Jak pokazują dane londyńskiej giełdy Liv-ex, sto najbardziej popularnych butelek podrożało o niemal 10%. By zarobić na tym szlachetnym trunku trzeba stać się właścicielem butelki pochodzącej z najsłynniejszych regionów winiarskich – np. Bordeaux, Burgundii, Szampanii czy Toskanii. Przy tym trzeba jednak pamiętać, że jak większość inwestycji tak i w tym przypadku znajdziemy też okresy, w których moglibyśmy stracić zainwestowane pieniądze. W przypadku ekskluzywnych win był to przykładowo okres od 2019 do 2020 roku. Musimy mieć też świadomość, że na wartości zyskują przede wszystkim limitowane produkty uznanych winnic. Istotne są tutaj wiek trunku, jakość, sposób przechowywania oraz to jak długo leżakowały w piwnicy.
Na niektórych inwestycjach można stracić
Wśród inwestycji alternatywnych znajdziemy i takie przykłady, na których w ciągu ostatniego roku zysk się nie pojawił, a odnotować można było jedynie stratę. Mowa tutaj o bardzo popularnych wśród inwestorów: złocie, luksusowych zegarkach czy nawet najsłynniejszym przedstawicielu rynku kryptowalut – Bitcoinie.
Na tym ostatnim mogliśmy w ostatnim roku stracić najwięcej, bo aż niemal 70%. W ostatnim kwartale ubiegłego roku (2021) „król kryptowalut” kosztował średnio prawie 56 tys. dolarów. W analogicznym okresie 2022 roku było to już tylko nieco ponad 18 tys. dolarów – wynika z danych portalu coinmarketcap.com.
Mniej stracilibyśmy inwestując w luksusowe zegarki. Tutaj roczna strata sięga niemal 6% - tak przynajmniej sugerują dane watchcharts.com. Oczywiście mówimy o średniej. Bez wątpienia znajdziemy więc zarówno konkretne egzemplarze, które solidnie zyskały na wartości, jak i takie, które dotknęła głębsza niż 6-proc. przecena. Indeks cen mierzy wartość transakcyjną 60 zegarków spośród 10 najbardziej luksusowych marek tych akcesoriów. Znajdziemy tutaj przedstawicieli takich firm jak Rolex, Omega, Tudor czy Audemars Piguet. Ciekawostką jest, że najdroższy obecnie zegarek w tym indeksie kosztuje ponad 210 tys. dolarów.
Alternatywnie, ale ryzykownie
Przy tym wszystkim trzeba również pamiętać, że zainwestowane pieniądze można stracić nie tylko ze względu na cykliczne wahania koniunktury gospodarczej, zmianę mody czy problemy z płynnością danego rynku, ale też posiadając drogie przedmioty narażamy się na ryzyko kradzieży. Ważnym czynnikiem ryzyka jest wspomniana wcześniej moda. Ta może przecież przeminąć, a wtedy kupione przez nas kolekcjonerskie przedmioty mogą okazać się znacznie mniej warte lub co gorsze – nawet bezwartościowe. Do tego trzeba dodać fakt, że ceny kolekcjonerskich przedmiotów przeważnie notowane są w walutach obcych – na przykład whisky w funtach brytyjskich. O cenie klocków Lego, złota czy Bitcoina decydują notowania wyrażone w dolarach. Tak więc dokonując zakupu ponosimy również ryzyko walutowe.
Oczywiście gdy nasza rodzima waluta się osłabi, a obcy kurs pójdzie w górę, to podbije to nasze zyski, ale równie dobrze może być odwrotnie. Jest to kolejny aspekt, który odróżnia inwestowanie w uznane na świecie dobra inwestycyjne od krajowych rynków nieruchomości, motoryzacyjnego czy nawet numizmatycznego, na których dokonujemy transakcji w rodzimej walucie.
Oskar Sękowski, analityk HRE Investments