Gdy Sting dzwoni i mówi: Shaggy, zróbmy to czy tamto, ja się zgadzam – mówi wokalista. Obecnie nie planuje współpracy z żadnym artystą, nie ukrywa jednak, że dla Stinga zawsze jest gotów zrobić wyjątek. Bardzo dobrze wspomina pracę przy ich pierwszym wspólnym krążku i chętnie powtórzyłby ją w przyszłości.
Pierwszy wspólny album Shaggy'ego i Stinga ukazał się w kwietniu 2018 roku. Jego tytuł „44/876” odnosił się do telefonicznych numerów kierunkowych rodzinnych krajów obu wokalistów, czyli Wielkiej Brytanii i Jamajki. Na krążku znalazło się dwanaście premierowych kawałków utrzymanych przede wszystkim w lekkich, melodyjnych rytmach reggae. Shaggy podkreśla, że „44/876” w zamyśle miał być nowym krążkiem Stinga, który chciał nagrać płytę w stylistyce reggae.
– Poprosił mnie o pomoc. Ostatecznie wystąpiłem w kilku utworach, więc Sting stwierdził, że najlepiej byłoby po prostu nagrać całą płytę razem, skoro tak świetnie bawiliśmy się przy jej powstawaniu – mówi wokalista agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
Krążek został bardzo pozytywnie przyjęty przez krytyków muzycznych, zanotował też dobre wyniki sprzedaży. Shaggy nie ukrywa jednak, że przekonanie do niej słuchaczy zajęło sporo czasu. Wokalista od początku kariery porusza się w bujających rytmach pop i reggae, Sting jest natomiast żywą legendą rocka, co oznacza, że słuchają ich osoby o skrajnie różnych gustach muzycznych. Shaggy przyznaje, że wielu jego fanów nie rozumiało, dlaczego nawiązał współpracę właśnie ze Stingiem.
– Ostatecznie płyta została odznaczona statuetką Grammy i nieźle się sprzedała, wymagało to jednak intensywnej promocji. Ponieważ fani podchodzili do tej płyty z rezerwą i nie wiedzieli, co o niej sądzić, postanowiliśmy ze Stingiem przekonać do niej ludzi – mówi wokalista.
Shaggy twierdzi, że wspólna praca nad krążkiem „44/876” była interesująca i chętnie by ją powtórzył w przyszłości. Obecnie zajęty jest promocją swojego solowego krążka „Wah gwaan?!”, który ukazał się pod koniec czerwca, i nie myśli o olejnym krążku ani współpracy z innym artystą. Nie ukrywa jednak, że nie dotyczy to Stinga – w jego przypadku zawsze jest bowiem otwarty na propozycje.
– Jesteśmy przyjaciółmi, a nie tylko dwoma kolesiami, którzy nagrali razem płytę – Sting jest dla mnie jak brat. Zrobię wszystko, o co mnie poprosi. Nie ma znaczenia, czym się akurat zajmuję. Gdy Sting dzwoni i mówi: Shaggy, zróbmy to czy tamto, ja się zgadzam – mówi Shaggy.
Newseria Lifestyle