Pierwsze wypowiedzenia dostali pracownicy zakładów ziemniaczanych w
Luboniu. W ciągu kilku miesięcy pracę starci większość ze 120 osobowej załogi.
Powód? Zakłady przenoszą produkcję do Stawu koło Wrześni, bo skończyło im się
pozwolenie na wywóz ścieków w okolice Poznania.
Dla
jednych powód do narzekań za sprawą rozchodzących się wokół nieprzyjemnych
zapachów, dla innych źródło utrzymania. W czasach prosperity w zakładach
ziemniaczanych pracowało ponad tysiąc osób, teraz zostało 120. Większość idzie
na bruk.
Pierwsze wypowiedzenia już zostały wręczone, druga tura w kwietniu. "Jesteśmy zaskoczeni, bo mówiło się o przeniesieniu części produkcji, a teraz nagle całość" - powiedział Stanisław Gensler, szef NSZZ i pracownik WPPZ w Luboniu.
Przeprowadzki do Stawu koło Wrześni obawiają się też rolnicy, którzy sprzedawali w Luboniu ziemniaki. "Kontraktacja będzie na tym samym poziomie, od rolników zależy czy chcą płacić za transport" - uspokajał Marek Mackiewicz, prezes WPPZ Agrol.
Jednak niektórym rolnikom koszty transportu wzrosną nawet o sto procent. To może oznaczać tylko jedno. "Produkcja ziemniaka staje się nieopłacalna, a niewiadomo czy nie przestanie się opłacać w ogóle" - powiedział Adam Styczyński ze Zrzeszenia Producentów Ziemniaka Przemysłowego
Z zakładami w Luboniu współpracuje ponad tysiąc rolników. Dostarczają około 125 tys. ton ziemniaków. To zaledwie połowa tego, co zakład mógłby przerobić, mógłby bo ogranicza go limit wyznaczony przez Unię Europejską.