3 123 000 Polaków nie ma pracy. To więcej niż w tym samym okresie przed rokiem. Dwa lata temu w swoim expose premier mówił m.in., że władza publiczna nie może być wyspą samozadowolenia i zasobności. Nie może, a jednak jest i ma się bardzo dobrze.
Ponad 100 tys. bezrobotnych to absolwenci szkół i uczelni. Swoją drogą ciekawe, jak wielu uczniów, którzy dzisiaj rozpoczynają rok szkolny dostanie za kilka lat taką szkołę życia. Opuszczą szkolne mury i znajdą się na bruku. Warto pamiętać o tych najnowszych danych: polskie szkoły wykształciły 100 tys. nieprzydatnych zawodowo osób. Nie potrzebuje ich żaden pracodawca. Przypomnijmy premierowi raz jeszcze jego expose. Dwa lata temu Leszek Miller, przemawiając z mównicy sejmowej, podzielił się z Polakami taką refleksją: W morzu ludzkiej biedy, bezrobocia władza publiczna nie może być wyspą samozadowolenia i zasobności. I Miller zapowiedział zmniejszenie zatrudnienia w administracji.
A oto liczby. Urzędników centralnego szczebla jest u nas ponad 160 tysiecy. Od ministerstw aż po urzędy powiatowe zatrudnionych jest – według Rocznika Statystycznego – 338 tysięcy osób. Urzędów przybywa, a więc ta armia będzie się rozrastać. A co robi urzędnik? Urzędnik to jest gryzipiórek, który siedzi i pije kawę i nic nie robi, Chcą pozbyć się człowieka, który przychodzi z różnymi sprawami, To jest taki człowiek, który niewiele wie, co robi - to opinie zwykłych ludzi o urzędnikach.