Cena wywoławcza Polaków to 9 - 10 euro za godzinę pracy, Ukraińcy chcą 8 euro, a Mołdawianie zaczynają pertraktacje od 7. Ale i tak robotę najczęściej otrzymują Polacy.
Polacy, mimo że negocjacje zaczynają od najwyższych stawek, zazwyczaj pokonują konkurentów z innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Mają opinię doskonałych fachowców, a po krótkich pertraktacjach gotowi są spuścić kilka euro z ceny. Wykonają każdą pracę, i oczywiście za kilka razy mniejszą opłatę niż coraz bardziej sfrustrowani konkurencją Niemcy - czytamy w gazecie.
- Zatrudnienie Polaków będzie jednym z tematów kampanii wyborczej w Niemczech. Hasła dumpingu płacowego i socjalnego w warunkach rekordowego bezrobocia są niezwykle nośne - twierdzi cytowany przez "Rzeczpospolitą" jeden z polskich dyplomatów w Berlinie.
Szczególne zainteresowanie niemieckich władz wzbudzają Polacy, którzy masowo rejestrują samodzielną działalność gospodarczą. Działają na niemieckim rynku w charakterze legalnych jednoosobowych firm rzemieślniczych. Dzięki temu nikt nie może mieć zastrzeżeń do stosowanych przez nich stawek - informuje dziennik.