"Bezpieczna droga do szkoły" to - oprócz działań policji - fikcja, alarmują dyrektorzy szkół i nauczyciele. Zgodnie z zainicjowanym pięć lat temu programem, dzieci mieli przeprowadzać bezrobotni, a ich etaty finansować Urzędy Pracy. Teraz powinny za to płacić gminy, ale w ich budżetach brakuje pieniędzy. W całej Małopolsce jest zaledwie 40 strażników szkolnych.
Kilka miesięcy temu na przejściu dla pieszych w Nowym Sączu zginął 11-letni
Przemek. Po tym tragicznym wypadku Fundacja Trakt ze Śląska zadeklarowała
sfinansowanie etatu strażnika drogowego. Słowa dotrzymała.
W Nowym Sączu
pracuje tylko ten jeden strażnik. W całym powiecie trzech. Ani szkoły, ani gminy
nie mają pieniędzy na ich opłacanie.
Trochę lepiej jest w tarnowskiem. W
mieście pracuje 5 przeprowadzaczy, a w powiecie jest ich kilkunastu. Sama gmina
Brzesko zatrudnia siedmioro, a ich utrzymanie kosztuje ok. 50 tysięcy złotych
rocznie.
Małopolskie kuratorium, ponieważ samo nie może finansować
przeprowadzaczy, proponuje rozwiązania łączone.
Programu przestrzegają
jedynie policjanci. Do połowy września patrolowali 80% małopolskich podstawówek
i odbyli 650 spotkań z "pierwszakami". Deklarują, że w mniejszym zakresie akcję
będą kontynuować.
Do końca października wszyscy małopolscy uczniowie
otrzymają od policji znaczki odblaskowe, a szkoły CD-romy z programem na temat
bezpiecznego poruszania się na drogach.