17% - o tyle średnio wzrosły ceny materiałów budowlanych w styczniu 2023 roku w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem. To dalej wzrost, ale dwa razy mniejszy niż ten, który notowaliśmy niedługo po agresji Rosji na Ukrainę. Pocieszeniem jest fakt, że pojawiają się materiały, które są dziś tańsze niż przed rokiem.
Początek 2023 roku przyniósł optymistyczne dane o kosztach materiałów budowlanych. Tempo wzrostu ich cen maleje już od 9 miesięcy. Wtedy za materiały płaciliśmy średnio o 34% w ujęciu r/r. Teraz roczna dynamika stopniała do 17% - wynika z danych PSB. Wciąż materiały drożeją, ale coraz wolniej. Ponadto jest sporo rzeczy, za które trzeba dziś płacić mniej niż niedługo po rozpoczęciu wojny.
Wolniejszy wzrost cen to wciąż wzrost
Podkreślmy to jeszcze raz - niższa dynamika cen w styczniu 2023 roku nie oznacza, że materiały budowlane są tańsze niż przed rokiem. Przeciętnie rzecz ujmując musimy za nie płacić więcej, ale pewnym pocieszeniem może być fakt, że wzrosty cen wyhamowują.
Dzieje się to też dzięki temu, że coraz więcej materiałów jest dziś tańszych niż w kwietniu czy maju, czyli niedługo po zerwaniu łańcuchów dostaw związanych z agresją Rosji. Pamiętajmy jednak, że wtedy niektóre ceny po prostu oszalały, bo na rynku części rzeczy brakowało i trzeba było szybko znaleźć nowych dostawców.
Najwyższe wzrosty cen na początku 2023 roku dotyczą cementu i wapna, za które obecnie trzeba zapłacić 55% więcej niż w analogicznym miesiącu minionego roku – wynika z PSB. Przez rok o ponad ¼ wzrosły też ceny suchej zabudowy. Więcej o 20% musimy też płacić za materiały z kategorii: płytki, łazienki, kuchnie, izolacje wodochronne czy ściany i kominy.
Są materiały, za które zapłacimy mniej niż rok temu
Na drugim biegunie znajdziemy natomiast płyty OSB i drewno. Te wg danych PSB są dziś przeciętnie o 6% tańsze niż na początku 2022 roku. Mniej niż przed rokiem musimy też płacić za stal potrzebną przy budowie. Z danych PUDS wynika na przykład, że 12-milimetrowe pręty zbrojeniowe kosztowały w 6 tygodniu 2023 roku o 12% mniej niż przed rokiem, ale też aż o 45% mniej niż w szczytowym momencie – po rozpoczęciu agresji Rosji na Ukrainę.
autor: Oskar Sękowski, analityk HRE Investments