Najważniejszym kierunkiem rozwoju rolnictwa jest cyfryzacja, wykorzystanie badań naukowych oraz postępu technicznego i technologicznego - powiedział w sobotę minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Dodał, że wyzwaniem jest także to, aby najnowocześniejszy sprzęt był dostępny dla rolników.
Podczas konferencji Agro Show w Ostródzie (Warmińsko-mazurskie) szef resortu rolnictwa wskazał, że przyszłość rolnictwa może zaskoczyć "szeregiem rozwiązań, których nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić".
"Najważniejszym kierunkiem jest cyfryzacja i wykorzystanie badań naukowych, postępu technicznego i technologicznego w rolnictwie. To będzie właściwie przyszłość rozumiana jako rolnictwo precyzyjne wsparcie procesów zarządzania w gospodarstwie, pomoc całego obszaru IT, innowacji cyfrowych w zwalczaniu chorób zwierząt, roślin, ale również w lepszym zabezpieczeniu produkcji rolniczej przed psuciem, wyeliminowaniu albo ograniczeniu czegoś, co jest skandalem - marnowanie żywności. Na świecie marnuje się około 30 procent żywności, kiedy ponad 3 mld ludzie głoduje i nie dojada" - powiedział.
Jak mówił, również nowe techniki mają starać się zbilansować i połączyć potrzeby z producentami, by żywności tracić jak najmniej. "W jaki sposób udrożnić handel od rolników do konsumentów? - w tym również ma pomóc nowoczesna technika. Czeka nas kolejna odsłona rewolucji technologicznej" - dodał.
Jego zdaniem problemem jest to, jak zrobić, by technika była dla rolników dostępna. Ze środków unijnych na inwestycje w rolnictwie przez 15 lat skorzystało 15 proc rolników - wskazał.
"Ponad 80 procent nie skorzystało; nie to, że byli głupsi, pasywniejsi, nie rozumieli, ale byli po prostu za słabi ekonomicznie, nie mieli pieniędzy na udział własny, nie mieli zdolności kredytowych. Skorzystali ci, co byli mocniejsi. Chcemy to zmienić, tak by rozszerzyć (dostęp - PAP) o tych, którzy do tej pory nie korzystali, dać im pierwszeństwo w dostępie do środków, za które będą mogli modernizować swoje gospodarstwo" - wskazał minister Ardanowski.
Jak dodał, wiele inwestycji w gospodarstwach rolnych nie zostało odpowiednio przeanalizowanych pod względem ich przydatności. Jak mówił, "rolnicy robili to po to, by zaimponować sąsiadowi, by pokazać, +że mnie też stać na kupno maszyn+". (...) Wiele gospodarstw przesadnie optymistycznie podchodziło do swojej przyszłości i produkcji, myśląc że nie będzie klęsk, że będą najlepsze z możliwych poziomów wydajności, że będą znakomite ceny, a przecież na to wpływu nie mamy. Mamy wolny rynek" - dodał.
Jak mówił, rolnicy muszą kierować się rachunkiem ekonomicznym przy zakupach i jakiejkolwiek inwestycji w gospodarstwie. "Inwestujmy w to, co przynosi dodatkowe pieniądze, co daje możliwość zarobienia. Nowe technologie, nowe techniki owszem, ale także wysokiej jakości materiał hodowlany, wymiana materiału siewnego" - dodał.
W jego ocenie, drobni rolnicy muszą nauczyć się współdziałać ze sobą, organizować w większe grupy, wspólnie dokonywać zakupu maszyn, środków do produkcji, materiału hodowlanego, muszą nauczyć się budować pozycję wobec dużych prywatnych zakładów przetwórczych.
"Chcemy, by każde gospodarstwo w Polsce produkowało proporcjonalnie do swojej powierzchni i możliwości - wskazał. Mówił, że nie może być tak, że jedynym dochodem rolnika są środki unijne czy odszkodowania za klęskę suszy.
"Polska wieś i rolnictwo ma przed sobą dobrą przyszłość, bo wzrasta zapotrzebowanie na żywność. Od tego, jak poukładamy +własny polski dom+ i relacje między rolnikami, w jaki sposób będziemy budowali wspólnotę interesów nie tylko rolniczych, ale narodowych w Zjednoczonej Europie zależy od nas, co mamy w głowie i w sercach" - mówił Ardanowski.
Przypomniał, że Polska nie godzi się na obniżony budżet wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej. "Wieś nie jest w stanie sprostać wszystkim wymogom i ambitnym wyzwaniom, czyli troskom o klimat, o bioróżnorodność, o wodę, krajobraz, jakość życia na obszarach wiejskich i infrastrukturę mając mniej pieniędzy" - podkreślił.
Agnieszka Libudzka (PAP)