Rosjanie skończyli kontrole polskich zakładów mięsnych. Nasze firmy wypadły dobrze i bardzo liczą na przyznanie licencji eksportowych. Ale otrzymanie takiego certyfikatu o niczym nie przesądza. To dużo łatwiejsze niż sprzedaż samych produktów na Wschód.
Rosjanie skontrolowali 8 zakładów mięsa czerwonego oraz 5 białego. Niektóre zresztą po raz kolejny. Oficjalnych wyników wizyty jeszcze nie ma, ale przedsiębiorcy są pełni optymizmu.
Witold Choiński, Izba Gospodarcza „Polskie Mięso”: pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Kontrolerzy rosyjscy pierwszy raz mówili bardzo rzeczowo, jakby podsumowując kontrolę w każdym zakładzie po zakończeniu kontroli, czyli pierwsze już informacje każdy zakład mógł otrzymać po zakończeniu kontroli.
Wszystko przez kryzys finansowy, który popsuł szyki naszym eksporterom. Wielu dotychczasowych odbiorców utraciło płynność finansową, co skomplikowało transakcje. A niekorzystny kurs euro do złotego dodatkowo dobija sprzedaż za granicę.
Ryszard Smolarek, zakłady mięsne w Łukowie: w związku z tym kursem oczywiści sprzedajemy, ale ta opłacalność, rentowność eksportu spada, poza tym ryzyko transakcji, które są rozliczane w czasie dość często dwóch-trzech tygodni powoduje, że koszty tych transakcji rosną i opłacalność ich maleje.
Jeszcze inne problemy mają zakłady mięsa białego. Nawet przyznanie licencji eksportowych może niczego nie oznaczać. Jeż teraz wiele przedsiębiorców ma taki certyfikat, ale z niego nie korzysta. Rosjanie żądają takiej ilości dodatkowych i przede wszystkim bardzo drogich badań, że niewielu na to stać.
Leszek Kawski, Krajowa Rada Drobiarska: okazuje się, że przy wykonaniu tych wszystkich badań ten eksport staje się nieopłacalny, a importerzy z Rosji nie są w stanie za to wszystko zapłacić.
Przedsiębiorcy z branży rolno-spożywczej po cichu liczą, że ostatnie polsko-rosyjskie gesty pojednania przełożą się także na poprawę stosunków handlowych z Federacją Rosyjską.
8204545
1