Jak informuje Głos Wielkopolski, trwa ogólnopolskie śledztwo ws. korupcji w hipermarketach. Do tej pory zarzuty usłyszało ponad 20 osób. Jak pisze gazeta, choć nikt nie chce tego przyznać oficjalnie, dawanie pod stołem gotówki jest powszechne.
Z toczącego się w tej sprawie śledztwa wiadomo, że pracownicy różnych sieci handlowych brali łapówki w zamian za "wpuszczenie" na sklepowe półki rozmaitych firm. Najczęściej chodziło o producentów napojów i alkoholi. Jest prawdopodobne, że w grę mogą wchodzić producenci artykułów spożywczych i tytoniu - czytamy w Głosie Wielkopolskim.
Z ustaleń gazety wynika, że organy ścigania interesują się kilkoma hipermarketami mającymi sklepy w różnych miejscach naszego kraju. Oprócz Kauflandu chodzi m.in. o Makro czy Carrefour. Ta ostatnia potwierdziła, że otrzymała już pytania od policji i właśnie je analizuje.
W artykule wypowiadają się przedstawiciele różnych firm dostarczających produkty do sieci handlowych. Mówią m.in., że chcąc wejść do jakiejś sieci muszą oczekiwać, aż zwolni się miejsce. Oprócz tego muszą opłacić osobę odpowiedzialną za kontrakty z dostawcami. Często także muszą opłacić dodatkowo menadżera zmiany, który jest odpowiedzialny za układanie towarów na półce.
Jak podaje Głos Wielkopolski, niektóre sieci, świadome procederu, zabezpieczają się przed nim i poszczególne sklepy mogą zamówić tylko tyle towaru, na ile pozwoli im program wyliczający zapotrzebowanie na podstawie sprzedaży.