We wschodniej Anglii kolejne zwierzęta chorują na wirus niebieskiego języka, a tamtejszy departament rolnictwa przyznaje, że obawia się prawdziwej epidemii.
Eksperci liczą na długa i mroźną zimę, która powstrzymałaby rozwój wirusa. W Wielkiej Brytanii choroba pojawiła się po raz pierwszy, ale na północy Europy dotknęła ponad 3 tysięcy zwierząt. Brytyjscy weterynarze bezradnie rozkładają ręce. Choroba tradycyjnie przenoszona jest przez owady, jednak teraz eksperci są pewni, że zwierzęta wzajemnie się zarażają.