Rząd chce umożliwić bankom ekspansję kredytową w celu sztucznego pobudzenia koniunktury. Jak to się skończy? Przyrostem złych długów - uważa NaszDziennik.pl.
Pobudzanie popytu za pomocą ułatwień w zaciąganiu kredytów konsumpcyjnych przez klientów może skutkować lawiną złych kredytów i zapaścią sektora bankowego – ostrzegają przeciwnicy poluzowania kredytowego. Znacznie bezpieczniej jest nakręcać koniunkturę, inwestując środki publiczne w rozwój bazy podatkowej.
Poluzowanie warunków udzielania kredytów konsumpcyjnych dokonało się przed tygodniem wbrew kierownictwu Komisji Nadzoru Finansowego. O liberalizacji słynnej rekomendacji T, wydanej na początku kryzysu finansowego, która zakazywała bankom udzielania kredytów konsumpcyjnych klientom pozbawionym wiarygodności kredytowej w trosce o stabilność sektora finansowego, zdecydowały głosy przedstawicieli rządu, NBP i prezydenta w Komisji Nadzoru Finansowego. Przeciwko ułatwieniom kredytowym głosowali szef KNF Andrzej Jakubiak i jego dwaj zastępcy – Wojciech Kwaśniak i Lesław Gajek.
– To sytuacja zaskakująca, że Urząd dystansuje się od własnej rekomendacji – uważa poprzedni szef KNF Stanisław Kluza. Nadzór powinien, jego zdaniem, publicznie wytłumaczyć tryb podejmowania decyzji. Dotychczas bowiem nie było wypadku, by w kwestiach regulacji dotyczących rynku finansowego przewodniczący KNF został przegłosowany. Owszem, takie przypadki zdarzały się, ale wyłącznie w kwestiach technicznych i personalnych.
– Powód takiego rozkładu głosów jest prosty: rząd chce umożliwić bankom ekspansję kredytową w celu sztucznego pobudzenia koniunktury, zaś nadzorca jest temu przeciwny, bo nie chce mieć problemów w sektorze bankowym spowodowanych przyrostem złych długów – tłumaczy dr Cezary Mech, były wiceminister finansów.
Liberalizacja rekomendacji T zmierza do pobudzenia akcji kredytowej dla klientów detalicznych w zakresie kredytów konsumpcyjnych. Pod rządami dotychczasowych zaleceń KNF uległa ona – w warunkach dekoniunktury gospodarczej i rosnącego bezrobocia – znacznemu ograniczeniu.
W nowej wersji rekomendacji zrezygnowano z ustalenia obligatoryjnego limitu DTI, tj. stosunku rat od zaciągniętych kredytów do wysokości miesięcznych dochodów klienta, pozostawiając bankom ocenę, czy klient będzie w stanie obsłużyć kolejny kredyt.
Rekomendacja przewiduje także, że kredyty i pożyczki nieprzekraczające kilkakrotności miesięcznego wynagrodzenia będą udzielane na uproszczonych zasadach, niemal od ręki, o ile klient posiada dobrą historię kredytową. Tę ekspansywną politykę będą mogły prowadzić wszystkie banki, a nie, jak pierwotnie zakładano, banki w najlepszej kondycji finansowej, posiadające wysoki współczynnik wypłacalności.
Polska gospodarka znajduje się na krawędzi recesji, wzrost słabnie, rośnie bezrobocie, spadają dochody ludności i dochody podatkowe budżetu. Towarzyszą temu ograniczenia wydatków budżetowych za pomocą reguły wydatkowej w celu dostosowania finansów publicznych do przyjęcia euro oraz wysokie stopy procentowe NBP. Rezultat? Coraz mniej pieniędzy w kieszeniach obywateli, gasnący popyt, groźba zapaści finansów publicznych.
Poluzowanie rekomendacji T ma być remedium na te problemy. Skoro Polacy nie mają pieniędzy, należy im pożyczyć. Od ręki, bez zbędnych formalności, w myśl hasła – „kredyt na dowód”. Byle ruszyli na zakupy.
– Rząd chce za wszelką cenę pobudzić popyt wewnętrzny. Nie zważa na to, że poluzowanie kredytowe w warunkach dekoniunktury i rosnącego bezrobocia w dłuższej perspektywie może skutkować wydatkowaniem ogromnych kwot na ratowanie bilansów banków. Dla rządu liczy się tylko tu i teraz. Jak Kozacy u Sienkiewicza, którzy pili przed wyprawą „nie na to, szto jest, a na to, szto budiet” – komentuje senator Grzegorz Bierecki, szef Rady Nadzorczej SKOK.
Zwolennikiem poluzowania kredytowego jest poseł Wiesław Janczyk (PiS) z sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
– To dobry ruch. Mniej osób wpadnie w objęcia instytucji parabankowych, które w ogóle nie szacowały ryzyka. Nie sądzę, aby banki udzielały kredytów w sposób nieodpowiedzialny. Nie ma przecież przymusu udzielania kredytów – ocenia Janczyk. Na ułatwienia – jak zaznacza – trzeba będzie poczekać, aż departamenty ryzyka w poszczególnych bankach wdrożą nowe zasady kredytowania do wewnętrznych regulaminów. Liberalizacja rekomendacji T powinna też przyczynić się, zdaniem posła PiS, do obniżenia prowizji bankowych.
– KNF tą rekomendacją przesunęła granice ryzyka. Jeśli wyższe ryzyko wobec osób o niższej płynności nie jest zakazane, to nie trzeba płacić bankowi premii za podwyższone ryzyko w sytuacjach „z pogranicza” – tłumaczy Janczyk.
Przymykanie oka
Pozostaje jednak faktem, że obiektywnie wzrośnie ryzyko złych kredytów w sektorze bankowym. Rząd zapewne zdaje sobie sprawę, że przymykanie oka na zdolność kredytową klientów w warunkach kryzysu gospodarczego może skończyć się lawiną niespłaconych należności. Najprawdopodobniej liczy jednak, że zawczasu zdoła pobudzić koniunkturę za pomocą funduszy z nowej perspektywy budżetowej Unii na lata 2014-2020 i tym samym poprawić kondycję finansową kredytobiorców. Rachuby te, zdaniem komentatorów, mogą okazać się złudne, zważywszy na dotychczasowe doświadczenia.
– Wydatkowanie przez rząd miliardów z Unii na drogi skończyło się praktycznie likwidacją sektora drogownictwa, a nie pobudzeniem rozwoju – przypomina senator Bierecki.
Pułapka zadłużenia
– Zamiast pobudzać popyt konsumpcyjny za pomocą wysokooprocentowanych kredytów bankowych dla osób, które nie będą w stanie ich spłacić, powinniśmy jako państwo zadbać o większe wydatki publiczne na prorozwojowe inwestycje, które się zwrócą w postaci poszerzenia bazy podatkowej, w tym na wsparcie polskich rodzin w celu pozyskania w przyszłości nowych podatników – uważa dr Cezary Mech.
– Należy także zmienić politykę monetarną w kierunku niższych stóp procentowych – dodaje. Odkręcanie kurka z kredytami konsumpcyjnymi dla klientów detalicznych skończy się, jego zdaniem, wciągnięciem Polaków w pułapkę zadłużenia i masowymi windykacjami.
– Polityka wysokich stóp procentowych uniemożliwia realizację w Polsce wielu projektów inwestycyjnych, które okazują się przez to „nieopłacalne”. Inflacja w Polsce nie wynika z dodruku pieniędzy, lecz z tego, że rozwijamy się i doganiamy kraje wyżej rozwinięte. Wysokie stopy powodują aprecjacje złotego, pogarszają konkurencyjność i opłacalność eksportu, wygaszają krajową produkcję i nakręcają spekulację polską walutą. Dzięki operacjom carry-trade globalne banki, które otrzymują z FED i EBC kredyty na 1 proc., mogą te kwoty pomnażać, lokując w złote na wysoki procent i zyskując dodatkowo na aprecjacji złotego. A Polacy muszą coraz dłużej i ciężej pracować, żeby utrzymać ten proceder – opisuje dr Mech.
Poprzednia wersja rekomendacji T eliminowała z rynku tzw. szybkie pożyczki, udzielane na uproszczonych zasadach. Zalecała bankom skrupulatne badanie wiarygodności kredytowej klientów nawet w wypadku niewielkich kwot. Dodatkowo limitowała też poziom obciążeń z tytułu kredytu do wysokości połowy miesięcznych dochodów kredytobiorcy (dla zarabiających powyżej średniej – 65 proc.).
8847293
1