Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Wciskanie złych kredytów

3 grudnia 2015
Rząd chce umożliwić bankom ekspansję kredytową w celu sztucznego pobudzenia koniunktury. Jak to się skończy? Przyrostem złych długów - uważa NaszDziennik.pl.
Pobudzanie popytu za pomocą ułatwień w zaciąganiu kredytów konsumpcyjnych przez klientów może skutkować lawiną złych kredytów i zapaścią sektora bankowego – ostrzegają przeciwnicy poluzowania kredytowego. Znacznie bezpieczniej jest nakręcać koniunkturę, inwestując środki publiczne w rozwój bazy podatkowej.

Poluzowanie warunków udzielania kredytów konsumpcyjnych dokonało się przed tygodniem wbrew kierownictwu Komisji Nadzoru Finansowego. O liberalizacji słynnej rekomendacji T, wydanej na początku kryzysu finansowego, która zakazywała bankom udzielania kredytów konsumpcyjnych klientom pozbawionym wiarygodności kredytowej w trosce o stabilność sektora finansowego, zdecydowały głosy przedstawicieli rządu, NBP i prezydenta w Komisji Nadzoru Finansowego. Przeciwko ułatwieniom kredytowym głosowali szef KNF Andrzej Jakubiak i jego dwaj zastępcy – Wojciech Kwaśniak i Lesław Gajek.

– To sytuacja zaskakująca, że Urząd dystansuje się od własnej rekomendacji – uważa poprzedni szef KNF Stanisław Kluza. Nadzór powinien, jego zdaniem, publicznie wytłumaczyć tryb podejmowania decyzji. Dotychczas bowiem nie było wypadku, by w kwestiach regulacji dotyczących rynku finansowego przewodniczący KNF został przegłosowany. Owszem, takie przypadki zdarzały się, ale wyłącznie w kwestiach technicznych i personalnych.

– Powód takiego rozkładu głosów jest prosty: rząd chce umożliwić bankom ekspansję kredytową w celu sztucznego pobudzenia koniunktury, zaś nadzorca jest temu przeciwny, bo nie chce mieć problemów w sektorze bankowym spowodowanych przyrostem złych długów – tłumaczy dr Cezary Mech, były wiceminister finansów.

Liberalizacja rekomendacji T zmierza do pobudzenia akcji kredytowej dla klientów detalicznych w zakresie kredytów konsumpcyjnych. Pod rządami dotychczasowych zaleceń KNF uległa ona – w warunkach dekoniunktury gospodarczej i rosnącego bezrobocia – znacznemu ograniczeniu.

W nowej wersji rekomendacji zrezygnowano z ustalenia obligatoryjnego limitu DTI, tj. stosunku rat od zaciągniętych kredytów do wysokości miesięcznych dochodów klienta, pozostawiając bankom ocenę, czy klient będzie w stanie obsłużyć kolejny kredyt.

Rekomendacja przewiduje także, że kredyty i pożyczki nieprzekraczające kilkakrotności miesięcznego wynagrodzenia będą udzielane na uproszczonych zasadach, niemal od ręki, o ile klient posiada dobrą historię kredytową. Tę ekspansywną politykę będą mogły prowadzić wszystkie banki, a nie, jak pierwotnie zakładano, banki w najlepszej kondycji finansowej, posiadające wysoki współczynnik wypłacalności.

Polska gospodarka znajduje się na krawędzi recesji, wzrost słabnie, rośnie bezrobocie, spadają dochody ludności i dochody podatkowe budżetu. Towarzyszą temu ograniczenia wydatków budżetowych za pomocą reguły wydatkowej w celu dostosowania finansów publicznych do przyjęcia euro oraz wysokie stopy procentowe NBP. Rezultat? Coraz mniej pieniędzy w kieszeniach obywateli, gasnący popyt, groźba zapaści finansów publicznych.

Poluzowanie rekomendacji T ma być remedium na te problemy. Skoro Polacy nie mają pieniędzy, należy im pożyczyć. Od ręki, bez zbędnych formalności, w myśl hasła – „kredyt na dowód”. Byle ruszyli na zakupy.

– Rząd chce za wszelką cenę pobudzić popyt wewnętrzny. Nie zważa na to, że poluzowanie kredytowe w warunkach dekoniunktury i rosnącego bezrobocia w dłuższej perspektywie może skutkować wydatkowaniem ogromnych kwot na ratowanie bilansów banków. Dla rządu liczy się tylko tu i teraz. Jak Kozacy u Sienkiewicza, którzy pili przed wyprawą „nie na to, szto jest, a na to, szto budiet” – komentuje senator Grzegorz Bierecki, szef Rady Nadzorczej SKOK.

Zwolennikiem poluzowania kredytowego jest poseł Wiesław Janczyk (PiS) z sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
– To dobry ruch. Mniej osób wpadnie w objęcia instytucji parabankowych, które w ogóle nie szacowały ryzyka. Nie sądzę, aby banki udzielały kredytów w sposób nieodpowiedzialny. Nie ma przecież przymusu udzielania kredytów – ocenia Janczyk. Na ułatwienia – jak zaznacza – trzeba będzie poczekać, aż departamenty ryzyka w poszczególnych bankach wdrożą nowe zasady kredytowania do wewnętrznych regulaminów. Liberalizacja rekomendacji T powinna też przyczynić się, zdaniem posła PiS, do obniżenia prowizji bankowych.

– KNF tą rekomendacją przesunęła granice ryzyka. Jeśli wyższe ryzyko wobec osób o niższej płynności nie jest zakazane, to nie trzeba płacić bankowi premii za podwyższone ryzyko w sytuacjach „z pogranicza” – tłumaczy Janczyk.

Przymykanie oka

Pozostaje jednak faktem, że obiektywnie wzrośnie ryzyko złych kredytów w sektorze bankowym. Rząd zapewne zdaje sobie sprawę, że przymykanie oka na zdolność kredytową klientów w warunkach kryzysu gospodarczego może skończyć się lawiną niespłaconych należności. Najprawdopodobniej liczy jednak, że zawczasu zdoła pobudzić koniunkturę za pomocą funduszy z nowej perspektywy budżetowej Unii na lata 2014-2020 i tym samym poprawić kondycję finansową kredytobiorców. Rachuby te, zdaniem komentatorów, mogą okazać się złudne, zważywszy na dotychczasowe doświadczenia.
– Wydatkowanie przez rząd miliardów z Unii na drogi skończyło się praktycznie likwidacją sektora drogownictwa, a nie pobudzeniem rozwoju – przypomina senator Bierecki.

Pułapka zadłużenia

– Zamiast pobudzać popyt konsumpcyjny za pomocą wysokooprocentowanych kredytów bankowych dla osób, które nie będą w stanie ich spłacić, powinniśmy jako państwo zadbać o większe wydatki publiczne na prorozwojowe inwestycje, które się zwrócą w postaci poszerzenia bazy podatkowej, w tym na wsparcie polskich rodzin w celu pozyskania w przyszłości nowych podatników – uważa dr Cezary Mech.

– Należy także zmienić politykę monetarną w kierunku niższych stóp procentowych – dodaje. Odkręcanie kurka z kredytami konsumpcyjnymi dla klientów detalicznych skończy się, jego zdaniem, wciągnięciem Polaków w pułapkę zadłużenia i masowymi windykacjami.

– Polityka wysokich stóp procentowych uniemożliwia realizację w Polsce wielu projektów inwestycyjnych, które okazują się przez to „nieopłacalne”. Inflacja w Polsce nie wynika z dodruku pieniędzy, lecz z tego, że rozwijamy się i doganiamy kraje wyżej rozwinięte. Wysokie stopy powodują aprecjacje złotego, pogarszają konkurencyjność i opłacalność eksportu, wygaszają krajową produkcję i nakręcają spekulację polską walutą. Dzięki operacjom carry-trade globalne banki, które otrzymują z FED i EBC kredyty na 1 proc., mogą te kwoty pomnażać, lokując w złote na wysoki procent i zyskując dodatkowo na aprecjacji złotego. A Polacy muszą coraz dłużej i ciężej pracować, żeby utrzymać ten proceder – opisuje dr Mech.

Poprzednia wersja rekomendacji T eliminowała z rynku tzw. szybkie pożyczki, udzielane na uproszczonych zasadach. Zalecała bankom skrupulatne badanie wiarygodności kredytowej klientów nawet w wypadku niewielkich kwot. Dodatkowo limitowała też poziom obciążeń z tytułu kredytu do wysokości połowy miesięcznych dochodów kredytobiorcy (dla zarabiających powyżej średniej – 65 proc.).



POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę