Waldemar Milewicz, jeden
z najwybitniejszych korespondentów wojennych, nieprzeciętna jednostka z naszego
dziennkarskiego kręgu, nie żyje. To wieść, która obiegła dziś cały świat i
zasmuciła wszystkich Polaków. Zginął rano w Iraku. Razem z nim został
zastrzelony inny dziennikarz, Algierczyk - Mounyr Beouamrane, pracujący
także od lat dla TVP.
Waldemar Milewicz, był od 1984 r. dziennikarzem
redakcji zagranicznej, początkowo Dziennika Telewizyjnego, następnie
Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Zasłynął najbardziej jako korespondent
wojenny. Relacjonował wydarzenia z Bośni, Czeczenii, Abchazji, Rwandy,
Kambodży, Somalii, Etiopii, a ostatnio właśnie z Iraku, gdzie spotkała go
śmierć. Był laureatem wielu nagród i wyróżeń, takich jak: „SAIS-Ciba Prize for
Excellence in Journalism” przyznanej przez Johns Hopkins University w
Waszyngtonie, Nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, „Polskiego
Pulitzera” w kategorii „news”oraz „Wiktora” w kategorii: najlepszy
publicysta, dziennikarz roku 1999. W 2003 roku został uznany za najlepszego
dziennikarza i otrzymał nagrodę Grand Press.
Śmierć Milewicza, to niewątpliwa i nieodżałowana strata,
dla całego dzienikarskiego, reporterskiego grona. Zginął młody, pełen życia
człowiek, który miał jeszcze wiele do przekazania i nauczenia nas wszystkich.
Mimo że do ataku doszło w strefie na południe od Bagdadu, gdzie
często dochodzi do ataków irackich partyzantów na przejeżdżające
konwoje, to i tak nikt nie może uwierzyć, że spotkało to akurat tego wybitnego
człowieka.