Mimo, że francuski rząd obiecał wsparcie borykającym się z problemami finansowymi gospodarstwom rolnym, do Paryża zjechali hodowcy owiec. Domagali się działań, które uratują ich przed bankructwem. Pasterze nie przyjechali na protest sami.
Farmerzy zwieźli do stolicy Francji swoje owce. Zorganizowali protest, bo nie przekonują ich plany pomocy dla sektora rolnego głoszone przez rząd. Zdaniem pasterzy władze nie zwracają uwagi na ich problemy. A od kilku lat sytuacja na rynku jest coraz gorsza.
W całej Unii spada spożycie baraniny i rośnie konkurencja ze strony krajów trzecich. Prognozy również nie są optymistyczne. Według wyliczeń ekspertów do 2015 roku produkcja baraniny spadnie o 10%.
Serge Preveraud: to jest nasz krzyk rozpaczy. Nie można utrzymać gospodarstwa i hodowli za 700 euro miesięcznie. Jeden, dwa miesiące można przeżyć, ale nie lata. Branża daje prace wielu ludziom, ale z takimi dochodami dłużej tego się ciągnąć nie da.
Do protestów pasterzy przyłączyli się leśnicy. Walczą w obronie miejsc pracy, ale nie tylko. Strażnicy leśni alarmują, że drastycznie zmniejsza się powierzchnia lasów we Francji.