Dwie całkowicie spalone stodoły, jedna częściowo i jedna ugaszona w momencie, gdy dopiero zaczynał się w niej pojawiać ogień. To wszystko działo się w nocy z soboty na niedzielę w dwóch położonych blisko siebie miejscowościach - Niedarczowie i Odechowie. Przyczyna pożarów była jedna - podpalenie.
Choć wsie znajdują się niedaleko siebie, to Odechów leży w powiecie radomskim
zaś Niedarczów - w zwoleńskim. Jako pierwsza sygnał o pożarze, pół godziny przed
północą, otrzymała radomska straż. Płonęła stodoła, w której znajdowały się
siano i słoma. W akcji gaszenia wzięło udział 43 strażaków z jednostek
zawodowych i ochotniczych, trwała ona ponad pięć godzin. Stodoły nie udało się
uratować, ale strażacy udaremnili rozprzestrzenienie się ognia na inne budynki.
Straty wstępnie szacowane są na 20 tysięcy złotych.
- Prawdopodobną
przyczyną pożaru było podpalenie - poinformował nas oficer dyżurny
radomskiej straży.
Gdy radomscy strażacy kończyli już gasić ogień, zwoleńscy
dopiero wyruszali do akcji. Pierwsze zgłoszenie nadeszło przed godziną drugą i
dotyczyło ono pożaru jednej ze stodół w Niedarczowie. Jej właściciel wracając w
nocy do domu zauważył tlący się ogień i sam przystąpił do gaszenia. Działania
były skuteczne, płomienie się nie rozprzestrzeniły. Gdy strażacy przyjechali na
miejsce okazało się, że palą się natomiast jeszcze dwie inne stodoły. Jedna
spłonęła doszczętnie wraz z płodami rolnymi i znajdującym się w niej sprzętem,
druga uległa częściowemu zniszczeniu.
Akcja, w której uczestniczyło
oprócz zwoleńskiej jednostki zawodowej jeszcze kilka jednostek ochotniczych
zakończyła się dopiero przed godziną 8.
Zdaniem strażaków we wszystkich
trzech przypadkach doszło do podpalenia. Kto ich dokonał - stara się to ustalić
zwoleńska policja. Wczoraj przez cały dzień próbowali oni ustalić sprawcę lub
sprawców.
- Zdarzenia te łączymy z sobą, nie wykluczamy również, że
mogły mieć one związek z dwoma pożarami stodół, jakie wybuchły w Niedarczowie w
grudniu 2004 roku. Wówczas też przypuszczaliśmy, że doszło do podpaleń, jednak
kto ich dokonał nie udało nam się ustalić - powiedział nam Sławomir
Dziewit, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w
Zwoleniu.