Ukraińskie służby graniczne przez 10 miesięcy tego roku zatrzymały na granicy z Polską blisko 400 ton przemycanych wyrobów mięsnych - podała w środę ukraińska straż graniczna. Przemyt polskiego mięsa jest jednym z głównych powodów zakazu jego importu, ogłoszonego przez Kijów w końcu marca
Według ukraińskiej straży granicznej, do najnowszej próby nielegalnego wwiezienia polskich przetworów mięsnych doszło w środę. W autobusie relacji Przemyśl-Lwów pewien Ukrainiec przewoził 600 kg polskich kiełbas i szynek.
Ukraińskie władze utrzymują, że przewożenie mięsa przez granicę powinno być kontrolowane przez polskich, a nie ukraińskich celników.
Strona polska tymczasem uważa, że nie ma problemu przemytu, gdyż - jak powiedział w ubiegłym tygodniu w Kijowie polski minister gospodarki Piotr Woźniak - Warszawa traktuje to jako wywóz, a nie przemyt mięsa.
Rozmowy o zniesieniu embarga na polskie mięso trwają od czasu jego wprowadzenia 26 marca. Rozwiązania jednak nie widać, choć problem był wielokrotnie omawiany, m.in. przez premierów Jarosława Kaczyńskiego i Wiktora Janukowycza.
Obecnie w Polsce przebywa grupa ukraińskich inspektorów weterynaryjnych, którzy badają pochodzenie przerabianego w Polsce mięsa oraz warunki jego przechowywania. Efektem kontroli ma być wyznaczenie masarni, które uzyskają prawo do sprzedaży mięsa ukraińskim odbiorcom.
Zapewne nie zlikwiduje to problemu przemytu, gdyż ceny wyrobów mięsnych na Ukrainie są wielokrotnie wyższe niż w Polsce. Poza tym polskie szynki i kiełbasy są - zdaniem Ukraińców - znacznie smaczniejsze niż wyroby ukraińskie.