Firma Cargill Polska przegrała proces z hodowcą szynszyli z Pietraszowa na Opolszczyźnie. Właściciel hodowli ma dostać 638 tysięcy złotych odszkodowania. Wyrok nie jest prawomocny.
Pan Gerard Kosytorz miał jedną z największych hodowli szynszyli w kraju. Wiosną 2004 zwierzęta zaczęły chorować i padać. Część trzeba było zagazować. Rolnik stracił całą liczącą 1300 sztuk zwierząt hodowlę, którą wycenił na 735 tysięcy zł. Gerard Kosytorz winą obarczył producenta pasz – firmę Cargill.
Producent nie poczuwał się do winy, twierdząc, że padnięcia zwierząt były wynikiem zaniedbań hodowcy. Po toczącym się ponad dwa lata procesie, sąd przyznał jednak rację hodowcy, że w paszy pojawiły się silnie żrący węglan sodu, który zdziesiątkował stado.
Hodowca szynszyli ma ostatecznie dostać 638 tysięcy odszkodowania, a koszty procesu pokryje firma Cargill Polska. Wyrok nie jest prawomocny.
- Praktycznie zostanę na zero z tego względu, że banki liczą odsetki karne, no i niestety muszę zwrócić to co pożyczyłem. – powiedział po procesie Gerard Kostorz.
- Rozpatrujemy możliwość złożenia apelacji i jeszcze raz pragnę podkreślić, że pasze przez nas produkowane spełniają wszystkie wymagane normy. – powiedział Maciej Łys – przedstawiciel firmy Cargill Polska.
Tymczasem sprawą zainteresowała się prokuratura. Chodzi o archiwalne próbki pasz, którą podejrzewano o skażenie. Producent powinien je przechowywać, a mimo to zostały rozpakowane.
Hodowca szynszyli po 3-letniej przerwie zamierza wznowić hodowlę, bo cena skórek szynszyli wzrosła ostatnio dwukrotnie.