To nie jest najlepszy rok dla sadowników, którym wiosenne przymrozki, mocno dały się we znaki - podaje Telewizja TVR. Teraz by zachować owoce na drzewach pozostaje im walczyć z chorobami i mieć nadzieję, że pogoda będzie im sprzyjała, choć i na to się nie zapowiada. Pan Artur Kartus z Białej Rawskiej już wie, że jego jabłonie wydadzą w tym roku mniej owoców: W biznesie pod tzw. chmurką trzeba być przygotowanym na takie sytuacje. Spore straty w tym roku wyrządziły przymrozki, na razie omijają nas gradobicia, choć w w ostatnich tygodniach występowały u niektórych sadowników z Rabki, Grójca czy Białej Rawskiej.
Już teraz mówi się, że zbiory jabłek będą w tym roku mniejsze o przynajmniej 500 tys t. Jednak sadownicy mają więcej powodów do zmartwień. Ostatnie jabłka z zeszłego roku właśnie trafiają do sklepów ale ich cena jest dużo niższa od zeszłorocznej: Cena jabłek jest stabilna ale na bardzo niskim poziomie, rolnik za kg. dostaje około 1zł gdzie w zeszłym roku ceny były 2 razy wyższe.- kończy pan Artur.
Niższe ceny spowodowane są mniejszym popytem ze strony Rosjan a to z kolei wynika z mocnego osłabienia się kursu rubla, co ma bezpośrednie przełożenie na poziom cen detalicznych dla rosyjskiego konsumenta. Wciąż istnieje także ryzyko, że Rosja nałoży na Polskę embargo na wwóz owoców. Cezary Olejniczak, poseł SLD przyznaje, że taka możliwość jest bardzo realna: Rosja już teraz alarmuje, że w polskich jabłkach występuje duża ilość pestycydów a to może skutkować mniejszym odbiorem polskich jabłek do Federacji Rosyjskiej. Na szczęście nie wszystkie grupy producenckie mają problemy ze zbytem. Dla przykładu Roja, większość owoców dostarcza do polskich supermarketów: Jeśli chodzi o naszą grupę to my mamy bardzo dobrą sytuację, bo my robimy dużo sieci krajowych, to cały czas handlujemy i jabłka nam w tym roku nie brakuje – mówi Jarosław Pyta z Rosji.
Szacuje się, że w tym roku zbiory jabłek wyniosą 3,5 mln ton. A Polska będzie nadal największym producentem tych owoców.