W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba cierpiących na alergię podwoiła się - wynika z badania "Epidemiologia chorób alergicznych w Polsce", największego tego typu programu w naszym kraju. Jeszcze pół wieku temu katar sienny był w Polsce zjawiskiem na tyle rzadkim, że w ogóle nie pojawiał się w programach zajęć studentów akademii medycznych. Dzisiaj na cieknący nos skarży się latem nawet 40 proc. warszawiaków. Co piąty mieszkaniec naszego kraju jest uczulony na pylące drzewa, trawy lub chwasty.
To pierwsze wnioski płynące z badania "Epidemiologia chorób alergicznych w Polsce", jednego z najważniejszych tego typu projektów w Europie. Rozpoczęło się ono w grudniu 2005 roku, a zakończy w listopadzie 2008. Prowadzi je Zakład Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych stołecznej Akademii Medycznej pod kierownictwem prof. Bolesława Samolińskiego. W sumie w badaniu weźmie udział ponad 22 tys. osób (w tym 9 tys. dzieci) z dziewięciu regionów Polski. Jedna trzecia z nich będzie miała okazję przejść bezpłatne badania lekarskie na obecność alergii.
Z uzyskanych dotychczas danych wynika, że nie tylko zwiększa się częstotliwość występowania alergii, ale i zmienia się ich przebieg. Objawy uczulenia na pyłki drzew nie mijają już po kilku dniach, jak było jeszcze kilka lat temu. Teraz utrzymują się nawet przez trzy miesiące. Reakcja uczuleniowa przypomina przeziębienie. Pacjent ma katar, łzawią mu oczy, źle się czuje, może mieć gorączkę, kaszel, duszności.
Celem polskiego programu jest zdobycie informacji o częstotliwości występowania czynników wywołujących alergię. Dotychczas brakowało nam takich danych. Zaich źródło służyły państwa Europy Zachodniej. Dynamikę zmian dobrze pokazuje przykład Szwajcarii. O ile w 1926 roku stwierdzono tam, że problem alergii dotyczy 0,86 proc. społeczeństwa, o tyle w połowie lat 90. było to już 13,5 proc. Dzisiaj odsetek ten jest ponad dwukrotnie wyższy.
Pierwsze badania dotyczące uczulenia na pyłki traw w 1873 roku opublikował brytyjski lekarz Charles Blackley. Taką przypadłość w ciągu niemal całego swojego życia udało mu się stwierdzić u zaledwie 25 osób. To tyle, ile każdego dnia w okresie wiosenno-letnim zgłasza się do ambulatorium warszawskiej Akademii Medycznej.
7089726
1