Sprawiedliwości stało się zadość. Główny lekarz weterynarii podjął decyzję o wycofaniu z rynku 26-letniego mięsa w puszkach sprowadzonego ze Szwecji do Polski, o czym wcześniej pisaliśmy na PPR.pl. Formalną przyczyną takiej decyzji były niejasności w dokumentacji. Przypomnijmy - początkowo mięso miało trafić na rynek ukraiński a eksporter zastrzegał, że nie może być spożywane przez ludzi. Teraz okazało się, że nie wiadomo jaką drogą do nas trafiło - są z tym bowiem problemy.
Mięso zostało sprowadzone do naszego kraju przed dwoma laty a jego odbiorcami okazało się być 12 firm przygotowujących potrawy dla stołówek szkolnych, domów opieki i gastronomii. Inspektorzy - lekarze weterynarii dotarli już do wszystkich 12 odbiorców i zabezpieczyli kilka ton mięsa. Raczej jest pewne, że puszki z mięsem będą utylizowane.
Sprawę wykryli dziennikarze TVN oraz szwedzkiej gazety "Svenska Dagbladet", po czym śledztwo w sprawie felernego mięsa podjęła krakowska policja, która musi wyjaśnić, jak wyprodukowane w latach 1982-93, zapuszkowane mięso mielone na potrzeby armii szwedzkiej (przechowywane jako rezerwa na wypadek wojny), trafiły na nasz rynek. Już dziś wiadomo, że Szwedzi przed dziesięcioma laty postanowili pozbyć się kłopotliwego zapasu. Całość zakupiła jedna ze szwedzkich firm eksportowych i postanowiła je upchnąć na Ukrainie, Azji, Afryce ale także we Francji, krajach nadbałtyckich i ostatecznie także w Polsce.