Straty spowodowane suszą liczą już nie tylko rolnicy. Wiele milionów złotych straciły także przedsiębiorstwa zajmujące się śródlądowym transportem rzecznym. Większość barek jednego z największych przewoźników - Żeglugi Bydgoskiej - utknęła w Szczecinie.
Kłopoty przedsiębiorstw żeglugowych zaczęły się już w maju. W tej chwili żeglowny pozostał jedynie odcinek Odry pomiędzy Gliwicami a Wrocławiem i koło Szczecina, skąd szlak prowadzi w kierunku Berlina. Ze względu na niski stan Łaby, nieosiągalne dla polskich barek pozostają jednak porty w Hamburgu, Antwerpii, czy Rotterdamie.
Zamknięty jest także port w Kostrzyniu, skąd bydgoskie barki woziły wiele towarów do Niemiec. Wszystkie firmy żeglugowe tracą bardzo dużo. Ja szacuję, że myśmy stracili ok. 10 mln zł w przychodach, czego już niestety nie będzie można odrobić - mówi prezes Żeglugi Budgoskiej Edward Osowski. Dodaje, że straty rosną wraz z każdym tygodniem postoju barek.
Sytuację mogłyby dopiero zmienić długotrwałe opady deszczu na południu kraju. Na to jednak, niestety się nie zanosi.