Kiedy cała Polska narzeka na wzrost opłat za wywóz odpadów i bałagan po wejściu w życie ustawy śmieciowej, niektórzy na posegregowanych śmieciach zarabiają - informuje "Dziennik Polski".
Pan Piotr, właściciel sklepu spożywczego i składu budowlanego pod Krakowem, zawarł umowę z firmą zajmującą się odzyskiem surowców wtórnych. Dokładnie segreguje wszystkie odpady: papier, tektury, plastiki, szkło. W ten sposób śmieci przestają być śmieciami - tylko surowcem. Czyli towarem, za który odbiorcy płacą coraz więcej.
Interes zwęszyły małe firmy, które odbierają posegregowane odpady bezpośrednio od przedsiębiorców. - Moi ludzie objeżdżają małe sklepy, zakłady usługowe i produkcyjne, które coraz chętniej segregują odpady, bo widzą, że im się to opłaci - podkreśla Dominik Szumiec, właściciel firmy recyklingowej z Zabierzowa.
Paweł Ciećko, małopolski wojewódzki inspektor ochrony środowiska, marzy, by za parę lat na polskie składowiska trafiało - jak w Danii - mniej niż 4 proc. wszystkich odpadów. Na razie jest to 85 proc. Między innymi dlatego opłaty za wywóz śmieci mamy dziś wyższe niż w większości miast niemieckich czy skandynawskich.