Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało – zniesienia granic, globalizacji, wolnego rynku i recyklingu. Dziś skupy makulatury bankrutują jeden po drugim, bo papiernie nie chcą płacić i w ogóle przyjmować posegregowanej makulatury. Praktycznie ustał też eksport surowców wtórnych na Zachód. Powód – podobno kryzys makulaturowy ogarnął cały świat.
Co to praktycznie oznacza dla naszego kraju? Że oto nastawione technologicznie na produkcje papieru z wycinanych w lasach drzew duże (praktycznie niepolskie, bo z większościowym lub całkowitym udziałem kapitału zachodniego) zakłady celulozowe przedkładają, co naturalne, własny interes i wygodniejszą produkcję z pozyskiwanego surowca drzewnego niż żmudny przerób makulatury. Oczywiście od tej zasady zapewne są wyjątki ale te tylko potwierdzają regułę. A zmuszanie sortowni czy zakładów papierniczych do odbioru cennych (jak tylko nam się wydaje) surowców wtórnych oczywiście nie ma sensu – wszak mamy kapitalizm.
Kłopot już dziś mają nie tylko właściciele punktów skupu makulatury ale także nauczyciele i ekolodzy apelujący do dziatwy szkolnej i obywateli o proekologiczne zachowania i segregację odpadów. Problem ma też komisja Europejska. Eurodeputowani z wielu krajów i inni reprezentanci krajów członkowskich Unii zgłaszali ten temat ale Komisja nierychliwa. Widać czeka na Godota.