Jak podaje Rzeczpospolita, sieci handlowe masowo zmniejszają zatrudnienie. Dla klientów oznacza to wolniejszą obsługę i dłuższe kolejki.
Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ „Solidarność" w rozmowie dla Rzeczpospolitej stwierdził, że już niewielu pracowników ma umowy na czas nieokreślony, dominują czasowe kontrakty. Zatrudnienie też stale spada. Pracownicy są przeciążeni, wykonują pracę za dwie - trzy osoby. Zjawisko ma miejsce od dawna, ale ostatnio się nasiliło.
Problem dotyczy właściwie wszystkich sieci. W spółce Real, która w ubiegłym roku nie otworzyła żadnych nowych hipermarketów, zatrudnienie spadło o 850 osób. Inne firmy takich danych nie podają. Tesco na koniec 2009 roku zatrudniało 26,7 tys. pracowników, w 2010 roku zatrudnienie wzrosło do 29 tys., jednak nie wiadomo, jak te liczby wyglądają bez uwzględnienia nowych inwestycji.Odpowiedzi nie udzielił także Carrefour i Auchan.