Jak informuje serwis wyborcza.biz, na sandomierskiej giełdzie ceny jabłek spadły nawet o połowę. Sadownicy mówią, że najważniejsze to przetrwać ten rok. I ratunku szukają w nowych rynkach zbytu.
Sandomierskimi jabłkami zainteresowani są odbiorcy m.in. z krajów skandynawskich, bałkańskich, Wielkiej Brytanii, a nawet północnej Afryki, od Maroka aż po Egipt - wymienia Janusz Stasiak, prezes firmy San-Export-Group, zrzeszającej pięć grup producenckich z rejonu Sandomierza. Jej członkowie w ubiegłym roku eksportowali do Rosji około 50-70 tys. ton jabłek. Jeszcze przed wprowadzeniem embarga producenci szacowali, że z tego powodu mogą ponieść nawet 50 mln euro strat.
Sadownicy hamują jednak swój optymizm i liczą się z tym, że utrata największego rynku eksportowego, jakim była Rosja, musi pociągnąć za sobą obniżenie zarobków producentów. Już teraz ceny jabłek na giełdzie w Sandomierzu są niższe nawet o połowę w porównaniu do ubiegłego roku. 25-kilogramową skrzynkę letniej odmiany jabłek deserowych Piros można kupić za 18 zł. W ubiegły roku kosztowała 35 zł, a jeszcze dwa tygodnie temu 22 złote.