Utylizacja starego sprzętu RTV i AGD jest fikcją; wymaga szybkiej nowelizacji przepisów, pisze "Dziennik Polski".
Były minister środowiska prof. Andrzej Kraszewski z Politechniki Warszawskiej zwraca uwagę, że punkty zbiórki odpadów elektrycznych nie są skutecznie kontrolowane. Ich właściciele fałszują dane dotyczące liczby odbieranego sprzętu.
- W dokumencie widnieje 1000 lodówek, a na placu leży dwadzieścia - wszystko, co zebrał przedsiębiorca jako "przykrywkę" dla swojego procederu. Waga odzyskanej w procesie demontażu stali się zgadza, bo zamiast metalu odzyskanego ze sprzętu, do huty wędruje zwykły złom, np. ciężkie kolejowe szyny - tłumaczy prof. Kraszewski.
Fałszowanie dokumentacji staje się powszechną praktyką. Nikt się temu nie sprzeciwia, ponieważ każdy ma w tym interes. Firmy utylizacyjne zarabiają na sprzedaży fałszywych kwitów, a przedsiębiorcy mają tani dowód na to, że ich działalność jest przyjazna środowisku, które wychodzi na tym biznesie na minus. Poszkodowani są również przedsiębiorcy, którzy usiłują prowadzić uczciwe zakłady przetwarzania zużytego sprzętu AGD i RTV. Wobec oszukańczej konkurencji zmuszeni są likwidować interesy.