Ośmiu rolników, uczestników lutowego protestu w Kisielnicy, zostało wczoraj przez Sąd Grodzki w Łomży ukaranych grzywnami w wysokości 50 zł. Dodatkowo muszą pokryć koszty sądowe - po 15 zł. Zarówno ukarani, jak i inni uczestnicy blokad, są oburzeni skierowaniem przez policję wniosków do sądu i zapowiadają wniesienie odwołań. Popierają ich samorządowcy i organizacje rolnicze.
Jak sądzą mordercę, każdy może wejść i słuchać. A nas sąd wyprosił. Znaczy, że my gorsi od największych zbrodniarzy? – dawali wyraz swojemu oburzeni rolnicy, zgromadzeni rano w budynku sądu w Łomży. Przewodniczący Wydziału Grodzkiego Sądu Rejonowego Andrzej Kordowski wyjaśnił, że sprawy zostały wniesione w trybie tzw. postępowania nakazowego. Zgodnie z obowiązującą od 1 lipca nowelizacją przepisów, sąd w takich sprawach orzeka bez udziału stron.
Nie musiałem wzywać stron, ale postanowiłem wysłuchać rolników, przepisy to dopuszczają – stwierdził sędzia Kordowski podkreślając, że wnioski Komendy Miejskiej Policji w Łomży dotyczyły stwarzania utrudnień w ruchu drogowym, a nie blokad. Na wokandzie znalazło się wczoraj 1O takich spraw. Wszystkie dotyczyły rolników z gminy Stawiski, którzy 12 lutego br. uczestniczyli w proteście na drodze krajowej nr 61 w Kisielnicy w gm. Piątnica. Z 10 rolników ośmiu potwierdziło, że chodzili po przejściu dla pieszych. Sąd wydał osiem wyroków, skazujących obwinionych na zapłacenie po 50 zł grzywny i 15 zł kosztów sądowych. Dwie pozostałe sprawy będą rozpatrzone w trybie procesowym. To co z tego, że mała grzywna. Nie o wysokość kary chodzi, lecz o rzecz. My nie naruszyliśmy prawa. To był nasz słuszny protest – mówi Jan Zelkowski ze wsi Skroda Mała, przewodniczący Powiatowej Izby Rolniczej w Kolnie, który znalazł się w gronie ukaranych.
Jan Zelkowski dodał, że na blokadzie w Kisielnicy byli rolnicy z pięciu gmin z powiatów kolneńskiego i łomżyńskiego. Działano w porozumieniu z policją w Łomży. Twierdzi, iż policjanci zapewniali, że żadne wnioski o ukaranie nie będą sporządzane, jeśli protestujący nie będą na długo hamować ruchu chodząc po przejściu dla pieszych. I nagle pojawiły się wnioski wyłącznie dotyczące rolników z gminy Stawiski. Rzecznik łomżyńskiej policji, nadkom. Krzysztof Leończak powiedział nam wczoraj, że nic mu nie wiadomo, by były jakieś umowy policji z protestującymi rolnikami. Policja ma obowiązek reagować na wszelkie zakłócenia ruchu drogowego, nawet najdrobniejsze – dodał rzecznik. Zdaniem Jana Zelkowskiego, sąd powinien umorzyć postępowanie, gdyż zakłócenie porządku było niewielkie, nikt nie ucierpiał. Większe korki tworzą się na drogach przy niejednym remoncie – dodał rolnik. My nie mamy innej formy protestu, nie możemy np. przestać karmić zwierząt lub nie uprawiać ziemi. Tomasz Gietek, prezes Podlaskiej Izby Rolniczej, był od rana w sądzie. Nie ma to nic wspólnego ani ze zdrowym rozsądkiem, ani z poszanowaniem prawa – stwierdził Gietek. – Gdyby w ten sposób chciano ukarać wszystkich uczestników protestu, to w woj. podlaskim należałoby zidentyfikować i postawić przed sądem kilkanaście tysięcy osób. Według prezesa izby, "rozgrywa się jakaś groteska”.
Pod budynkiem sądu pojawili się też wicestarosta kolneński Stanisław Szymańczyk oraz burmistrz Stawisk Marek Waszkiewicz. Obaj wyrażali zdziwienie, że doszło do sprawy sądowej. Waszkiewicz przywiózł protest mieszkańców gminy Stawiski (pod którym sam również się podpisał), który złożono w sekretariacie sądu i wysłano do władz wojewódzkich oraz parlamentarzystów. Ukarani rolnicy zapowiedzieli wniesienie odwołania do Sądu Rejonowego, gdzie sprawa będzie rozpatrzona w trybie procesowym.
.png)
Zaloguj przez Facebook
