Czy firmy związane z byłym senatorem Henrykiem Stokłosą były zamieszane w pranie brudnych pieniędzy? Na to pytanie próbowała odpowiedzieć prokuratura w Złotowie, która w zeszłym roku umorzyła postępowanie. Być może sprawa zostanie jednak ponownie rozpatrzona. Prawdopodobnie zajmie się nią Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która prowadzi śledztwo dotyczące korupcji w Ministerstwie Finansów i związany z nimi wątek umorzenia podatków dla firm byłego senatora.
- Rzeczywiście zajmowaliśmy się rzekomym praniem brudnych pieniędzy przez firmy związane z Henrykiem Stokłosą - opowiada Anna Pacholik, prokurator rejonowy ze Złotowa. - Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyli przedstawiciele izby skarbowej. W 2005 roku sprawa została umorzona.
Nie znaleźliśmy dostatecznych dowodów, wielu dokumentów po prostu brakowało - dodaje prokurator Pacholik. Jak się nieoficjalnie dowiedział "Głos", chodziło o handel zbożem przez kilka przedsiębiorstw, w których Stokłosa posiadał udziały. Zdaniem urzędników skarbowych, część tych transakcji mogło być wirtualnych. To znaczy, że do handlu zbożem dochodziło wyłącznie na papierze. Prawdziwe były tylko pieniądze, które te firmy przelewały między sobą.
- Akta sprawy znajdują się cały czas w naszej jednostce. Słyszałam, że wystąpiła o nie warszawska prokuratura. Oficjalne pismo jednak do nas nie dotarło - zaznacza Anna Pacholik. Wątek "zbożowy" prowadzony przez firmy związane z byłem senatorem jest na razie słabo znany śledczym. Jak się okazuje, już w latach 90. nazwisko byłego senatora przewinęło się w sprawie dotyczącej wyłudzenia zboża od rolników mieszkających w okolicach Wałcza. - Henryk Stokłosa był świadkiem w tej sprawie - przypomina Krzysztof Koczenasz, przewodniczący Wydziału Karnego w Sądzie Rejonowym w Wałczu. - Na ławie oskarżonych zasiadł Adam. M. To on skupił zboże od rolników i sprzedał je firmie związanej z senatorem Stokłosą - dodaje sędzia Koczenasz.
Za sprzedane zboże rolnicy nie otrzymali pieniędzy. Adam M. został skazany. Były senator stwierdził, że w ogóle nie znał podejrzanego.
- Nic nie wiem, abyśmy wystąpili do złotowskiej prokuratury o akta prowadzonej przez nią sprawy. Wątek związany z Henrykiem Stokłosą jest cały czas badany. Na razie nic więcej nie mogę powiedzieć - mówi śledczy z Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga.