Państwo jest skorodowane, potrzeba generalnego remontu. Inaczej deszcz unijnych pieniędzy utrwali dzisiejsze patologie - twierdzi wicepremier Jerzy Hausner. I przedstawia program gruntownych zmian w państwie - pisze "Gazeta Wyborcza".
Program ma być częścią Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-13, który Polska musi przygotować, by sięgnąć po unijne fundusze. Rząd ma go przyjąć w maju.
Jest o co walczyć, bo w grę wchodzi nawet 100-110 mld euro. Jeśli je wydamy dobrze (jak Hiszpania i Irlandia), w Polsce dokona się ogromny skok cywilizacyjny. - Ale one mogą się też rozejść, tak jak rozchodziły się we Włoszech. Zepsute od korzeni państwo wykorzystało te pieniądze do utrwalenia jego złych cech - dowodzi Hausner.
Oto co proponuje wicepremier: Województwem ma samodzielnie rządzić marszałek, a sejmik (wraz z wojewodą) jedynie kontrolować marszałka. Powiatów ma być mniej. Zmiany w edukacji - najbardziej rewolucyjna propozycja to przekształcenie szkół wyższych w tzw. spółki kapitałowe użyteczności publicznej. Zmiany w podatkach, to opodatkowanie rolników PIT-em, wprowadzenie katastru, czyli nowego podatku od wartości nieruchomości, który zasiliłby budżety gminne. Nowy kodeks pracy miałby zastąpić obecne, wielokrotnie zmieniane i przez to nieczytelne prawo pracy. Ograniczenie chaosu legislacyjnego - każda ustawa może być nowelizowana tylko trzy razy. Jeśli ktoś chce następnych zmian, musi ustawę napisać od nowa.
Wicepremier wzbrania się przed określaniem jego propozycji mianem "planu Hausnera bis". Dlaczego? Bo jego plan naprawy finansów kojarzy się z bolesnymi cięciami społecznymi, a do tego zrealizowany został tylko połowicznie. Poza tym centroprawicowy rząd, bo to następny rząd będzie realizował NPR, może odrzucić plan utożsamiany z lewicą.