Rusznikarzami byli spokojni rolnicy, dilerem listonosz. Zgromadzili tyle dwururek, fuzji i samopałów, że można by powstanie rozpoczynać.
58 policjantów w 20 radiowozach ruszyło wczoraj na wielkie czesanie w trzech nadbużańskich powiatach: sokołowskim, węgrowskim i ostrowskim. - Wszystko zaczęło się od pewnego przestępcy z Ostrołęki, u którego znaleźliśmy pistolet przerobiony z gazowego na ostrą amunicję. Ustaliliśmy dostawcę. Wyszło, że produkcja broni kwitnie właśnie nad Bugiem - opowiada nadkom. Tadeusz Kaczmarek, rzecznik mazowieckiej policji.
Punktualnie o godz. 6 policjanci wkroczyli do siedmiu wytypowanych wsi. Przeszukiwali zabudowania, a psy węszyły za materiałami wybuchowymi. Efekt to ponad 20 strzelb, fuzji, dwururek, samopałów. Do tego kusze, granaty, proch, sieci. Do aresztu trafiło ośmiu mężczyzn w wieku od 30 do 40 lat. - Większość to rolnicy. To oni wyrabiali broń, którą potem rozprowadzał listonosz - wyjaśnia nadkom. Kaczmarek. W domu listonosza znaleziono wprawdzie tylko jeden pistolet gazowy, ale - jak się okazało - większość arsenału przechowywał on w zabudowaniach teścia.
- To nie są groźni przestępcy - uważa aspirant Sławomir Tomaszewski, oficer prasowy sokołowskiej policji. Samoróbek i materiałów wybuchowych używali głównie do kłusowania w nadbużańskich lasach i w rzece. - Musimy jednak sprawdzić, czy znaleziona broń nie była używana do zabójstw i podczas napadów - zastrzega Tomaszewski.