Minister finansów przekonuje, że nowelizacja budżetu "to żadna katastrofa", a rząd nie przewiduje w przyszłym roku podwyżek podatków. Rząd zapowiedział, że chce zwiększyć deficyt do 51 mld przy dochodach bliskich 300 mld złotych.
Jacek Rostowski mówił w radiowej Jedynce, że w wielu krajach nowelizacje budżetu są dokonywane kilkukrotnie w roku, a w innych deficyt jest płynny. Według Rostowskiego, Polska ma znacznie bardziej rygorystyczny system. Minister zapewnia, że ostateczny wynik tegorocznego budżetu będzie lepszy niż zakładane 51 mld niedoboru, a szybka reakcja rządu na problemy z dochodami jest sensowna.
Minister finansów przekonuje, że zawieszenie ograniczeń ustawowych wobec podwyższania deficytu jest potrzebne w trudnych czasach. Według Rostowskiego czasem do oszczędzania jest moment, gdy w gospodarce dobrze się dzieje, a dziś cięcia wydatków przez państwo i podwyżki podatków w obronie niższego deficytu źle wpłynęłyby na gospodarkę.
Minister Rostowski "nie przewiduje" podnoszenia podatków w 2014 roku, choć zastrzega, że "odpowiedzialny polityk musi zawsze myśleć o średnio i długoterminowym interesie swojego państwa, swojego narodu i gospodarki". Szer resortu finansów przyznaje, że przyszły rok również będzie trudny, finanse publiczne będą konsolidowane, ale jedyne podwyżki danin publicznych będą dotyczyły tylko tych, regulowanych wymogami Unii Europejskiej.
Przedwczoraj rząd poinformował o planach nowelizacji budżetu. Premier chce zwiększyć deficyt o około 16 miliardów złotych, a dodatkowe 8,5 miliarda zaoszczędzić poprzez cięcia w wydatkach.
Na potrzeby tegorocznej nowelizacji i przyszłorocznego budżetu koalicja zamierza zmienić przepisy dotyczące progów oszczędnościowych. Obowiązujące prawo uniemożliwia zwiększenie deficytu w sytuacji, gdy wysokość długu publicznego przekracza 50 procent w relacji do PKB.