Stara zasada sadowników mówi, sadź to co inni wyrywają. Na ile sprawdzi się ona w tym roku? To wciąż niewiadoma, ale sezon mimo sporego późnienia dla producentów większości owoców zapowiada się udanie.
To jakie będą ceny zależy przede wszystkim od wielkości zbiorów i od tego jakimi zapasami dysponują jeszcze zakłady przetwórcze. A te na szczęście dla producentów są już niewielkie.
Pierwsze do przetwórni trafią truskawki. W zeszłym roku były one wyjątkowo tanie.
Stąd wniosek do Komisji Europejskiej o wszczęcie postępowania antydumpingowego w sprawie chińskich truskawek. Chociaż wprowadzenie ceł ochronnych przed sezonem jest prawie nierealne.
To sama groźba może spowodować ze zakłady zaproponują plantatorom dobre ceny. Prawdopodobnie zarobią także plantatorzy malin. Bo u nas jak i u konkurencji czyli w Serbii zbiory nie będą duże, a zapasy szybko topnieją.
Zdecydowanie gorsze informacje dla plantatorów czarnych porzeczek. Magazyny są pełne, a nasadzeń z roku na rok przybywa.
Jeśli owoców będzie dużo w nienajlepszej sytuacji znaleźć się mogą także producenci wiśni. Za to eksperci przekonują, że nie grozi nam kryzys na rynku jabłek. Szczególnie jeśli na odblokowanie granic zdecyduje się Rosja.
Coraz większy jest eksport odmian deserowych, rośnie także zapotrzebowanie na koncentrat.