Chińskie władze zakazały zorganizowania tradycyjnego karnawału w regionie Qianxi, na którym psy są zabijane na ulicach i zjadane przez uczestników - podała agencja Reutera.
Odwołanie mającego 600-letnią tradycję święta spowodowały liczne protesty jego przeciwników, którzy wskazywali na niepotrzebne okrucieństwo podobnych praktyk.
Jak podała agencja Xinhua, tradycja regionu Qianxi, znajdującego się w bogatej prowincji Zhejiang, ma na celu upamiętnienie lokalnego zwycięstwa wojskowego sprzed wieków.
Gdy jednak kilka lat temu sprzedawcy zaczęli zabijać psy wprost na ulicy, by pokazać że ich mięso jest świeże i bezpieczne do jedzenia, spowodowało to głośny sprzeciw części społeczeństwa.
"To nie karnawał, to masakra"
W internecie pojawiły się tak drastyczne nagrania ze święta, że władze ugięły się pod presją i zakazały tradycyjnego karnawału.
- Trzeba pochwalić szybką reakcję władz. Mam nadzieję, że jedzenie psów nie będzie tu już dłużej zwyczajem. To nie jest karnawał, ale masakra - powiedział internauta Junchangzai, który prowadził internetową kampanię przeciwko świętu.
Choć wielu mieszkańców regionu się z nim zgadza, to bynajmniej nie wszyscy. Część kwestionuje państwowy zakaz. - To nasza tradycja, której rząd nie ma prawa zakazywać - powiedział jeden z nich gazecie "The Qianjiang Evening News".
O ile w kulturze chińskiej jedzenie psów jest wielowiekową tradycją, w ostatnim czasie, szczególnie w przypadku klasy średniej, coraz częstsze jest trzymanie tych czworonogów jako domowników. I to nawet wbrew prawnym obostrzeniom.
6585249
1