Naukowcy wycofują się z poparcia globalnego ocieplenia
3 grudnia 2015
Sposób, w jaki media mówią ostatnio o kwestii globalnego ocieplenia jest uroczy. Oczywiście nadal panuje tam wspólny front potakiwaczy, którzy wiedza z całą pewnością, ze to człowiek i jego emisje do środowiska spowodował rozchwianie klimatu. Aksjomat globalnego ocieplenia trzyma się mocno, ale dosyć kuriozalnie wyglądają rozmowy niemądrych dziennikarzy z reżimowych telewizji z kolejnymi naukowcami, którzy coraz cześciej zaprzeczają istnieniu globalnego ocieplenia.
W świecie naukowym zapanował dysonans i podział na tych, którzy wskazują antropogeniczne globalne ocieplenie, jako przyczynę zmian klimatu oraz tych, którzy twierdza, że takie procesy występują w wyniku interakcji ze zjawiskami kosmicznymi, w tym przede wszystkim aktywności i jasności Słońca oraz zmian pozycji orbity naszej planety. Prawdopodobnie linia podziału może być zgodna z tym, czy dany ośrodek naukowy otrzymał granty na badania potwierdzające potrzebę dodatkowego opodatkowania ludzkości horrendalnymi opłatami za emisje.
Paru cwaniaków z Europy również zwietrzyło w tym biznes, ponieważ gospodarki oparte na energetyce jądrowej nagle otrzymały produkt w postaci limitu emisyjnego, który może być sprzedany, na przykład Polsce produkującej elektryczność spalając węgiel. Kto za to zapłaci? Oczywiście konsumenci kąsani fiskalizmem z wszystkich możliwych stron.
To intrygujące, że oficjalne informacje wskazujące na to, że globalne ocieplenie zatrzymało się około 13 lat temu są nadal nieznane opinii publicznej, a nawet gdy zostaną przedstawione, co miało juz w ostatnich dniach miejsce wielokrotnie, to bezrefleksyjny tłum przyjmuje taką informację nie zastanawiając się nad tym, dlaczego w takim razie wkrótce będzie płacić znacznie drożej za prąd?