Niespotykanie niskie w tym roku są zbiory miodu - narzekają pszczelarze. Na Podkarpaciu w porównaniu do lat ubiegłych będą one nawet o 60-70 proc. niższe.
W tym południowo-wschodnim krańcu Polski zarejestrowanych jest ponad 4 tysiące pszczelarzy i przeszło 110 tysięcy pszczelich rodzin. W przeliczeniu na kilometr kwadratowy powierzchni przypada aż dwa razy więcej uli niż w innych regionach kraju. Problem jednak w tym, że rok 2010 już teraz można nazwać nieudanym dla producentów miodu.
Bardzo źle było już ze zbiorami miodu lipowego czy rzepakowego, ale pszczelarzom dał się we znaki również niewielki zbiór miodu spadziowego, z którego słyną podkarpackie pasieki. Poziom jego produkcji był niższy niż nawet przewidywania największych pesymistów. Izydor Guzik z Hermanowej, który w dwóch pasiekach ma ponad 90 uli, twierdzi, że nie tylko nie zarobi w tym roku na sprzedaży miodu, ale jeszcze będzie musiał dołożyć do interesu. O ile w ubiegłych latach zbierał z ula około 20 kg miodu, to teraz zaledwie 5. Takie kłopoty mają też inni. Ponadto żeby wyżywić pszczoły, pszczelarze muszą kupować duże ilości cukru. Do niższych niż zazwyczaj zbiorów przyczyniła się kapryśna pogoda: następujące po sobie susza i deszcz, który spłukiwał pyłki, a w Bieszczadach sporo strat dodatkowo spowodowały niedźwiedzie.
Mimo to w ocenie pszczelarzy miód nie powinien znacząco podrożeć. Niebezpieczeństwem natomiast jest import miodu z Chin, który nie dość że niszczy rynek, to jeszcze negatywnie wpływa na zdrowie konsumentów. Pszczelarze krytykują również rosnący przywóz mieszanych miodów z innych krajów Unii Europejskiej. Mimo że nasze, krajowe, są dużo lepszej jakości, to konsumenci często wybierają importowane, bo są tańsze. Chociaż w Polsce zapotrzebowanie na miód rośnie, jednak wciąż jest za małe, aby zapewnić pszczelarzom zbyt na zadowalającym poziomie, gwarantującym np. wzrost i stabilizację cen w dłuższym czasie. Przyczynia się do tego m.in. brak świadomości u konsumentów o wartościach zdrowotnych miodu, który powoduje również, że ludzie chętnie sięgają na półki sklepowe po miód sztuczny, znacznie tańszy od naturalnego. Tymczasem już Sumeryjczycy przed blisko czterema tysiącami lat doceniali właściwości miodu i polecali go jako produkt odżywczy i leczący różne dolegliwości. Hipokrates uznawany za prekursora medycyny stosował go jako składnik do przygotowania maści, a także przy słodzeniu wywarów z ziół. Podobnie jego uczniowie opracowali kilkaset recept z miodem. Starożytni doceniali właściwości miodu, który dawniej i dziś zapewnia zdrowie i siłę. Wtedy jednak na stoły i do leków trafiał tylko naturalny, wysokiej jakości pszczeli produkt. Z czasem stał się on ważnym składnikiem wielu potraw. Tylko że teraz przy przemysłowej produkcji żywności, miód wypierają tańsze sztuczne zamienniki.
9543727
1