Większość ugrupowań jest za tym, by obywatele spoza UE mogli pracować w Polsce. Ale na całość idzie tylko Samoobrona - pisze "Puls Biznesu".
Dziennik zapytał polityków co sądzą o otwarciu rynku pracy. Okazuje się, że najbardziej liberalne poglądy prezentuje Jan Łączny, przedstawiciel Samoobrony. Według niego drzwi dla obcokrajowców, którzy chcieliby u nas pracować, powinna zostać otwarte jak najszerzej. Bez żadnych limitów.
Za otwarciem rynku pracy poza kraje UE opowiadają się też przedstawiciele największych zasiadających w parlamencie partii - PiS i PO. I mają dość zbieżne poglądy, w jaki sposób i na jakich zasadach należałoby te operację przeprowadzić. Różnią się tylko w szczegółach.
Zdaniem Piotra Ślusarczyka, posła LPR, powinniśmy chronić nasz rynek i tworzyć odpowiednie warunki pracy przede wszystkim dla Polaków. Dopuszcza on jednak import pracowników zza granicy w pewnych okolicznościach.
Przeciwny umożliwianiu pracy obcokrajowcom spoza UE jest Stanisław Stec, poseł SLD. Przynajmniej do momentu, w którym bezrobocie w Polsce nie spadnie poniżej 10 proc.
Rozmówcy "PB" przyznają, że polityka migracyjna w Polsce jest co najmniej niekonkretna i że trzeba się nią zająć na serio.