Niedawno Andrzej Lepper ogłosił dobrą wiadomość dla rolników: znalazł dla nich w budżecie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dodatkowe 230 mln zł na inwestycje. Ogłosił i wyjechał do Chin, Maroka, Turcji, Brukseli. Nie wyjaśnił, kto i od kiedy może te pieniądze dostać.
Rolnicy uznali, że jak zawsze o tym, kto dostanie pieniądze, zadecyduje kolejność wniosków. Dniami i nocami koczowali przed oddziałami Agencji, płacili za pilnowanie miejsc w kolejce lub je kupowali.
Wczoraj jednak dowiedzieli się od ministra, że wnioski składać trzeba listownie. Zadowolony z siebie Lepper zaapelował do rolników, by wrócili do domów i zajęli się pracami w polu. - Nie sądziłem, że sprawa nabierze takiego rozpędu, bo dawno byśmy ogłosili, że nie trzeba stać przed agencjami - mówił z rozbrajającą szczerością.
Sukces, jakim było zagospodarowanie oszczędności w Agencji, Lepper zmienił w porażkę. Chciał zyskać poparcie rolników, więc się pochwalił, że ma dla nich pieniądze, ale nic więcej nie zrobił. Słusznie więc teraz mu złorzeczą, gdyż naraził ich na zmarnowanie czasu i pieniędzy.