Polscy rybacy, domagający się rekompensat za cztery miesiące przerwy w połowach dorszy, grożą blokadami portów. Wczoraj w Koszalinie minister rolnictwa Andrzej Lepper obiecał im pomoc.
Ostateczna decyzja co do wsparcia rybaków ma zapaść w Warszawie w środę. - Wszystko, co będzie w mojej gestii, na pewno zostanie załatwione, żebyście mogli wrócić w środę czy w czwartek rano do domu z konkretami - obiecywał Lepper. Sytuacja powtarza się co roku, gdy rozpoczyna się okres ochronny na dorsze. Rok temu rybacy także grozili protestami i wywalczyli odszkodowania z unijnego i krajowego budżetu.
Wygospodarowano wówczas na ten cel ok. 4 mln euro. Właściciele kutrów dostawali 8 -19 tys. zł miesięcznie (ale tylko za dwa miesiące). Teraz chcą więcej.
- Rekompensaty w tamtym roku pokryły tylko 30 proc. rzeczywistych kosztów postoju. Teraz nie damy się oszukać - powiedział"Rz" Bogdan Kaniewski, przewodniczący Stowarzyszenia Armatorów Rybackich.
Pieniądze na rekompensaty za postój jednostek rybackich mają pochodzić z funduszy unijnych. Rybacy uważają, że możnana ten cel przesunąć niewykorzystane środki z innych działów. Chodzi m.in. o pieniądze na modernizację statków.
Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z rybakami Lepper powtórzył, że Samoobrona chciałaby wprowadzić swoich ludzi do władz spółek skarbu państwa. - Chcemy 20 procent stanowisk - mówił i przekonywał, że Samoobrona "nie ma zamiaru być jedynie maszynką do głosowania dla PiS".