Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Kopenhaga na cztery dni przed końcem...

18 grudnia 2009
Każdy delegat szczytu klimatycznego w Kopenhadze witany jest przez  ogromną kulę ziemską górującą nad głównym placem w mieście. Wirujący  glob pokryty jest logami wielkich korporacji - Afryką zarządza Coca  Cola, Azję ma w posiadaniu Carlsberg. Na tym tle McDonald's ogłasza:  I'm loving it. Ta plastikowa planeta jest doskonałym symbolem  dotychczasowych osiągnięć szczytu.
Ogłaszana ,,ratunkową" konferencja ma położyć kres kryzysowi  klimatycznemu. Jak na razie w Bella Center, gdzie zbierają się  codziennie negocjatorzy, brakuje decyzji i przywództwa na miarę  naukowych potrzeb.
Wiadomo, co musi się wydarzyć, żeby uniknąć dramatycznych skutków  zmian klimatu. Dramatycznych dla nas, bo zagrażają one nie tyle  przyrodzie, co naszemu dotychczasowemu stylowi życia. Do roku 2020  emisje gazów cieplarnianych w krajach bogatych muszą być mniejsze o  40%, niż były w roku 1990. Możemy się spierać o wewnętrzny podział  wysiłków, by osiągnąć ten pułap, ale nie możemy się spierać z  atmosferą o to, ile może zaabsorbować. Albo zaakceptujemy ten fakt,  albo odczujemy katastrofalne skutki błędnych decyzji.
Dotychczasowy przebieg negocjacji kopenhaskich zdominowany został  przez kraje bogate stosujące ,,kreatywną księgowość" w prezentowaniu  celów i możliwości redukcji gazów cieplarnianych. Większość sposobów  skupia się na oszukaniu atmosfery - ,,zredukować" emisję, ale uwolnić  do atmosfery tą samą ilość dwutlenku węgla. System, w którym redukcje  emisji mogą być przedmiotem handlu pomiędzy krajami, wprowadza ochronę  klimatu w brudną grę. Szybko staje się tak złożony, że mało kto jest w  
stanie tą złożoność zrozumieć - żaden zainteresowany obywatel,żaden  dziennikarz, a nawet zaangażowani w proces obserwatorzy (instytuty  badawcze, organizacje pozarządowe, przedstawiciele biznesu). O wiele  trudniej sprawdzić, czy ma miejsce ,,kupowanie" redukcji CO2 niż, czy  rząd buduje więcej elektrowni węglowych, lotnisk czy autostrad.
Na czym polega ta ,,kreatywna księgowość"?HOT AIR. Gdy w 1990 r. kraje otrzymały pozwolenia na emisję CO2 w  określonych ilościach, taki Związek Radziecki był wciąż ogromną potęgą  przemysłową, która otrzymała ogromną alokację pozwoleń. W następnym  
roku ZSRR upadł, a wraz z nim jego przemysłowa potęga i będące  następstwem jej działań emisje. Ta sama historia tyczy się również  
krajów takich jak Polska (trzecia po Rosji i Ukrainie pod względem  ilości niewykorzystanych pozwoleń do emisji) i jej sąsiedzi. Rosja i  
inne kraje centralnej i Wschodniej Europy sprzedają dziś tak powstałe  nadwyżki bogatym krajom, które z kolei z racji przyspieszonego rozwoju  (związanego z ogromnym popytem na konsumpcję wszelkich dóbr) chcą  emitować więcej, niż zostało założone w 1990. W funkcjonującymobecnie  systemie Stany Zjednoczone mogą kupić pozwolenia do emisji od Rumunii  i jednocześnie stwierdzić, że zredukowały emisje - mimo, że to  stwierdzenie nie jest niczym więcej jak dozwoloną prawnie fikcją.
Mówiąc o tzw. hot air mówimy o 10-11 gigatonach CO2. Dla porównania  jeśli wszystkie kraje bogate zetną swoje emisje o 40% do 2020 roku (w  stosunku do roku 1990), zmniejszy to ilość dwutlenku węgla w  atmosferze jedynie o 6 gigaton.
OFFSET. Brytania płaci Chinom za rezygnację z budowy elektrowni  węglowej na rzecz elektrowni wodnej i włącza wynikającą z tego faktu  redukcję emisji do portfela brytyjskich redukcji. Jednocześnie Chiny  również liczą tą samą redukcję jako swoją. W ten sposób jedna  zaoszczędzona tona dwutlenku węgla liczy się jako dwie. To oznacza, że  cały system jest dziurawy a globalna deklarowana suma redukcji emisji  nie ma potwierdzenia w rzeczywistości.
LULUCF (z and. Land Use, Land-Use Change and Forestry). Lasy  pochłaniają gazy cieplarniane, wyciągając je tym samym z atmosfery, dlatego w ramach systemu ochrony klimatu kraje chroniące lasy  otrzymują dodatkowe punkty. Niestety kanadyjskie, szwedzkie i fińskie
firmy zajmujące się wycinką lasów skutecznie wpłynęły na swojerządy i  do zasad związanych z LULUCF włączono absurdalny zapis. Według tego  zapisu, w imię "zrównoważonego zarządzania lasami" można wyciąć prawie  wszystko - i nie stracić redukcyjnych procentów. Przypomina to  rzeczywistość rodem z Kafki: ścięty las oficjalnie nie zwiększa  emisji, mimo że zwiększa je realnie.
WYBÓR ROKU BAZOWEGO. Naukowcy rekomendują przyjęcie roku 1990 jako  tego, w odniesieniu do którego oblicza się poziom redukcji emisji.  
Dlatego 40% redukcji emisji oznacza 40% mniej, niż poziom redukcji  emisji w 1990 roku. Niestety, nie wszystkie kraje traktują rok 1990
jako rok bazowy, co może umknąć obserwatorom całego procesu. Ważne jest więc, aby wiedzieć, że np. deklaracja Stanów Zjednoczonych  odnośnie 17% redukcji emisji dotyczy roku bazowego 2005 (!), Gdy  przełożymy to na rok bazowy 1990, spostrzeżemy, że de facto USA  zadeklarowały tylko 4%. Obecnie rok bazowy jest przedmiotem  negocjacji. Generalnie mówi się o roku1990, ale mogą zostać przyjęte  od niego wyjątki (2000, 2005/2006, 2007).
Gdyby kluczem do negocjacji była przejrzystość i wola sprawiedliwego  podziału obciążeń redukcyjnych, zgodnego z tym, o czym mówi nam nauka,  tego typu furtki zostałyby szybko pozamykane. Niestety tak się nie  dzieje i nie widać zaangażowania - szczególnie ze strony krajów  bogatych - by te kwestie rozwiązać sprawiedliwie.
Co więc oferuje nam Kopenhaga? Zamiast jasności intencji i konkretnych  deklaracji, do których przymierzano się latami, mamy gry polityczne  światowych przywódców podparte naciskami najpotężniejszych światowych  lobby i wspierane przez rzesze zaciekłych sceptyków nie uznających  wyników naukowych. Rozwój niezrównoważony za wszelką cenę wydajesię  być priorytetem dla najbogatszych. W odpowiedzi pogłębiony brak  zaufania ze strony krajów najbiedniejszych skutkuje zawieszaniem  rozmów i taktycznymi zagrywkami. Ciężko pozbyć się uczucia, że w najważniejszej światowej kwestii, jaką jest stabilność naszego systemu  
atmosferycznego, pierwszych skrzypiec nie grają sprawiedliwość,  respektowanie nauki i zaufanie.
W ostatnią sobotę Kopenhaga zaoferowała światu przez moment coś innego  - spektakularny pokojowy marsz tysięcy zwykłych mieszkańców tej  planety, którzy żądali uznania przez polityków wyników ostatniego  raportu Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu i podjęcia ambitnego, sprawiedliwego i gwarantującego rezultaty porozumienia w sprawie  ustabilizowania emisji CO2 na Ziemi. Byli forpocztą przyszłych  pokoleń, które będą żyły w świecie, jaki im przygotujemy.W Kopenhadze 18 grudnia podjęta zostanie decyzja o tym, w jaki sposób  będzie rozwijał się świat w następnych dekadach. Jeśli polityczna  temperatura nie wzrośnie, ta mierzona w stopniach Celsjusza wzrośnie  na pewno. Pożegnamy się z bezpiecznym klimatem, który dziś znamy.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę