Kaczyński argumentował, że Polsce potrzebna jest aktywna polityka gospodarcza. Jego zdaniem, aby taką politykę prowadzić, na czele Narodowego Banku Polskiego potrzebna jest osoba, która rozumie, że spoczywa na niej odpowiedzialność nie tylko za obronę złotówki. Prezes NPB musi odpowiadać nie tylko za mocną złotówkę, musi odpowiadać za rozwój kraju. W Polsce są ekonomiści tego typu, którzy gotowi są wziąć za to odpowiedzialność – powiedział.
Pytany przez dziennikarzy, czy ma na myśli konkretną osobę, Kaczyński odpowiedział, że nie chce mówić o decyzji, którą, jeśli zostanie prezydentem, będzie podejmował za rok.
Kandydat PiS dodał, że "absolutnie" nie obawia się, że jego deklaracja może spowodować zachwianie kursu złotego.
Zdaniem Kaczyńskiego, jego wybór na prezydenta zagwarantuje zgodną współpracę z rządem. Ja we współpracy z rządem PiS-u i Platformy niczego blokować nie będę. Ja będę elementem, który będzie pomagał, gwarantował zmiany, a jednocześnie będę pilnował tego żebyśmy żyli w kraju, w którym z efektów rozwoju korzysta jak największa część społeczeństwa, a nie jedynie nieduża grupa bogaczy – podkreślił.
Podczas wiecu kandydat PiS na premiera Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że skarb państwa ma służyć solidarnej polityce gospodarczej. Taka polityka oraz naprawa państwa mają być, według niego, strategicznymi celami w programie nowego rządu.
Dlaczego bank PKO BP ma być prywatyzowany, czy ten bank źle działa? Ma wielkie zyski, służy Polakom, dlaczego chcą go sprywatyzować? PGNiG służy także tu. W Zielonej Górze jest zakład, daje ludziom pracę, jest gaz pod polską ziemią, dlaczego mamy do końca tę spółkę sprywatyzować, dlaczego nie może ona być polska? – zastanawiał się Marcinkiewicz. I odparł: Może.
Marcinkiewicz mówił o istnieniu wielu pomysłów na prywatyzację innych przedsiębiorstw. Zapowiedział, że nowy rząd takich prywatyzacji nie będzie przeprowadzał. Chcemy, by skarb państwa służył także polskiej polityce gospodarczej, solidarnej polityce gospodarczej - takiej, która służy zatrudnieniu – podkreślił.
Lech Kaczyński przebywał w Zielonej Górze niecałą godzinę. Z kilkuset mieszkańcami tego miasta spotkał się na deptaku koło ratusza.