To historia taka jakich wiele. Ubezpieczamy się, potem jest szkoda, zgłaszamy się po odszkodowanie i …otrzymujemy odmowę. Tak było w przypadku jednego z największych producentów pomidorów w kraju. W lutym pod naporem śniegu zawala się, aż 2,5 hektara szklarni. I tu zaczyna się nasza historia, bo jak łatwo się domyśleć odszkodowania nie ma do tej pory. I nie wiadomo czy w ogóle będzie.
Krajobraz jak po wojnie. Tak wygląda kilka miesięcy po zdarzeniu spora część szklarni.
Stanisław Rozum – właściciel szklarni „Zdarzenie miało miejsce 15 lutego. Powodem tych ogromnych strat były nadmierne opady śniegu, które spowodowały to co widzimy tutaj”.
Obiekt od był ubezpieczony od początku swojego istnienia, czyli od 16 lat. Roczna wysokość składki przekraczała 60 tysięcy złotych. Ale ku zdumieniu wszystkich zakład ubezpieczeniowy odmówił wypłaty odszkodowania. Powód? Niewłaściwe użytkowania obiektu niezgodne z prawem budowlanym. Mówiąc wprost ubezpieczyciel uznał, że dach szklarni nie był odśnieżany.
Stanisław Rozum – właściciel szklarni „Gdybym spodziewał się takich wypowiedzi, to bym nie ubezpieczał od klęsk żywiołowych, no bo jeżeli póżniej firma ubezpieczeniowa się wycofuje z tego co przez tyle lat brała pieniądze".
PZU nie che rozmawiać o szczegółach sprawy zasłaniając się tajemnicą ubezpieczeniową. Jedyne co może obiecać to, że ponownie przyjrzy się sprawie.
Michał Witkowski – rzecznik prasowy PZU „Żaden scenariusz nie jest wykluczony. Ta decyzja, która została podjęta jest obowiązująca. Natomiast wskutek interwencji sprawa będzie podlegała dodatkowym oględzinom, specjaliści zapoznają się z dokumentacją i albo podtrzymają albo zweryfikują poprzednią decyzję”.
Z informacji biura Rzecznika Ubezpieczonych wynika, że najczęstsze skargi na firmy ubezpieczeniowe dotyczą odmowy wypłaty odszkodowania lub jego wysokości.