Jak podaje FAMMU/FAPA, najbliższe tygodnie, a może nawet miesiące, na rynku pszenicy upłyną zapewne na spekulacjach na temat rzeczywistych rozmiarów uszczuplonej przez suszę (choć nie tak dramatyczną, jak w USA) nadwyżki eksportowej Rosji oraz zamiarów tamtejszych władz, które już udowodniły, że bardzo chętnie posługują się w międzynarodowym handlu takim instrumentem, jak zakaz eksportu lub ograniczające wywóz, dodatkowe cła.
Miniony tydzień przyniósł na światowym rynku zbóż uspokojenie nastrojów. Ceny pszenicy na giełdzie w Paryżu staniały o blisko 2 proc. do 260 euro/tonę, natomiast w Chicago o 4,6 proc. do 319 USD/tonę.
Największe spadki miały miejsce na początku tygodnia, co było spowodowane napływem nieco pomyślniejszych komunikatów pogodowych z USA, wyższymi prognozami zbiorów pszenicy dla UE oraz realizacją zysków z giełdowych kontraktów po szybkiej zwyżce notowań w poprzednim tygodniu. Koniec tygodnia przyniósł powrót łagodnej tendencji wzrostowej, która nie doprowadziła jednak do odrobienia wcześniejszych strat.
Eksperci uważają, że potencjał dla dalszych, ewentualnych wzrostów cen istnieje jednak przede wszystkim w wypadku kukurydzy oraz soi, wciąż czekających na rozpoczęcie zbiorów. Bardziej zaawansowane zbiory pszenicy, zwłaszcza ozimej, sprawiają, że dla tego gatunku szanse kolejnych, istotnych korekt rozmiarów produkcji i związanych z tym spekulacyjnych skoków cen są już znacznie mniejsze.
Dlatego też wciąż duże znaczenie może mieć pogoda w rejonach uprawy kukurydzy, przede wszystkim dla przebiegu zbiorów. Barierą dla wzrostów cen pszenicy na rynku unijnym może być także ich relacja do cen amerykańskich, oraz możliwość utraty konkurencyjności przez unijnych eksporterów.