Wbrew pozorom brak pewności co do zapłaty za dostarczony do cukrowni surowiec, to dla plantatorów buraków cukrowych nie największy problem. Znacznie więcej kłopotów sprawia... wyjazd w pole.
Wszystkiemu winne są ciągłe opady deszczu. Najgorzej jest na południowym wschodzie kraju. Cukrownie byłej lubelsko-małopolskiej spółki mają problem z surowcem. Jeśli nadal będzie padał deszcz fabryki mogą stanąć.
Lepiej jest u plantatorów cukrowni w Dobrzelinie pod Kutnem. Tu kłopot ze zbiorem mają nieliczni, ale na każdym nie wykopanym jeszcze hektarze jest ponad 60 ton buraków. Plan skupu dziennego, który założyliśmy wykonujemy, czyli większych perturbacji nie ma aczkolwiek plantatorzy muszą to okupować większym wysiłkiem – mówi Stanisław Janik z Cukrowni Dobrzelin.
Tak wygląda zbiór buraków w tym roku. Jest bardzo mokro. Tam, gdzie gleby są ciężkie rolnicy zbierają buraki ręcznie. Nie można wjechać kombajnem. Ale jeżeli już się uda, to maszyna zapycha się i staje. Dobrze, że plony są dobre, nie gorsze niż w ubiegłym roku. Większość rolników uzyskuje powyżej 45 ton z hektara, co już oznacza zyski.
Cukrownia Dobrzelin na Mazowszu z Krajowej Spółki Cukrowej będzie pracowała jeszcze przez 20 dni. Tu przynajmniej nie ma problemów z zapłatą za buraki. Wszystko zależy od pogody. Jak nie będzie lało to wykonanie limitu produkcji – ponad 20 tys. ton cukru – nie będzie zagrożone.