Kilkunastu małopolskich producentów branży mięsnej i mleczarskiej chce, aby rosyjscy weterynarze sprawdzili, czy produkcja w ich zakładach odbywa się zgodnie z wymaganymi przez naszych sąsiadów normami sanitarnymi. Bez zgody inspektorów mogą mieć problemy z eksportem swoich produktów na wschodni rynek.
Rosjanie wprowadzili zakaz importu mięsa z Unii Europejskiej 1 czerwca, tłumacząc, że każdy z krajów "25" ma odrębny system kontroli przestrzegania norm sanitarnych, a Rosja chce, aby cała UE miała jeden standardowy, wspólny dla wszystkich. Po interwencji Brukseli blokada została zniesiona.
Zawarto porozumienie, że do końca października Unia wprowadzi zadowalający Rosjan system nadawania jednolitych certyfikatów weterynaryjnych. Polska, chcąc się dodatkowo zabezpieczyć, zgodziła się wpuścić do siebie rosyjskich inspektorów, którzy na miejscu, w zakładach, stwierdzą, czy producenci spełniają wymagane przez naszych sąsiadów normy sanitarne.
W całym kraju o przeprowadzenie kontroli wystąpiło 90 zakładów, z czego kilkanaście z Małopolski - ubojnie, mleczarnie i zakłady mięsne.
- Nie sprzedajemy mięsa do Rosji, ale chcemy uzyskać certyfikat, tak na wszelki wypadek - mówi Józef Kuruc, współwłaściciel ubojni Parkur z Tylicza.
Firma ma wszystkie wymagane przez Unie certyfikaty, w tym zezwalające jej na handel na wspólnym rynku, i z powodzeniem sprzedaje produkty w Niemczech i Szwecji. To jednak nie wystarcza Rosjanom, którzy chcą naocznie przekonać się, czy zakład produkuje zgodnie z normami.
Grzegorz Kawiecki, zastępca małopolskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii, a więc instytucji na bieżąco monitorującej sytuacje sanitarną w przetwórniach mięsnych, pytany o komentarz w tej sprawie odpowiada lapidarnie, że Rosjanie mają prawo przeprowadzać kontrole za zgodą producentów.
Zachowanie strony rosyjskiej powszechnie odczytuje się jako element gry prowadzonej z Brukselą, która ma na celu wymuszenie wielu istotnych ustępstw. Chodzi m.in. o obniżenie wymagań sanitarnych stawianych rosyjskim produktom, eksportowanym na unijny rynek.