Dwa tygodnie po przyjęciu euro Estończycy nie żałują decyzji, ale też dalecy są od wielkiego optymizmu. Kiedy Estonia 1 stycznia zamieniła koronę na euro, wielu komentatorów mówiło, że była to decyzja porównywalna do wejścia na Titanica.
Taki sceptycyzm był spowodowany kłopotami finansowymi części państw europejskich.
Również ekonomista oddziału banku SEB w Tallinie Hardo Pajula wejście Estonii do strefy euro porównuje do przebywania na niezbyt bezpiecznym statku. Jego zdaniem przyjęcie euro jest jak wejście na statek, na którym od razu trzeba się rozglądać za łodziami ratunkowymi. Mimo to warto być na tym statku - dodaje.
Tomasz Grzybkowski z polskiej ambasady w Tallinie podkreśla, że wejście Estonii do strefy euro było bardziej wynikiem braku wyboru, niż dobrowolną decyzją. Dyplomata podkreśla, że po oderwaniu od wpływów rosyjskich Estończycy musieli znaleźć sobie partnerów, którzy chcą z nimi współpracować.
Wielu Estończyków żałuje przyjęcia euro, ponieważ dotychczasowa waluta - korona, jest dla nich jednym z symboli wolności politycznej. Niektórzy wskazują, że ceny w euro są nieco wyższe niż w koronach, ale zwykle nie są to duże różnice.