Mieszkańcy wsi Jabłoń Uszyńskie na Podlasiu nie mogą sobie dać rady z dzikami. Zwierzęta zryły im kilka hektarów pól. Odszkodowania, jakie wypłacają koła łowieckie, są tak niskie, że nie pokrywają strat.
Ostatnio dziki we wsi Jabłoń Uszyński zniszczyły plantację kukurydzy jednemu z rolników. U innych gospodarzy dziki też zniszczyły uprawy. – To z całą pewnością sprawka loch z małymi, które łamią całe rośliny, aby młode dziki mogły dosięgnąć smakowitych kolb - twierdzą myśliwi z koła łowieckiego "Trop" z Białegostoku. Myśliwi szacują straty, na podstawie których rolnicy dostają odszkodowania.
W okolicy wsi Jabłoń Uszyńskie żyje wataha dzików licząca około siedemdziesięciu sztuk. Myśliwi mogą odstrzelić czterdzieści. Najwięcej szkód wyrządzają lochy, ale myśliwi mogą na nie polować dopiero we wrześniu. Tak więc rolnicy są bezradni. Jedynym sposobem uniknięcia strat byłoby ogrodzenie lasu, jednak jest to zbyt kosztowne. Od kwietnia ubiegłego roku Związek Łowiecki w Białymstoku wypłacił rolnikom odszkodowania w wysokości 220 tys. zł.
Z bezradności rolników i myśliwych korzystają dziki i dalej ryją.