Protesty lekarzy, narzekania pacjentów i ciągły brak pieniędzy - tego bałaganu ma już dość nawet ten, który do niego doprowadził, czyli szef Narodowego Funduszu Zdrowia Krzysztof Panas?
Jak się nieoficjalnie dowiedział się "Fakt", Panas parę dni temu sondował, czy zostałaby przyjęta jego dymisja. Ale premier odmówił. Informację tę potwierdził dziennikowi jeden z liderów SLD.
Premier zaproponował Panasowi, aby ten zniknął z oczu mediom i poszedł na... zwolnienie lekarskie. Więc Panas poszedł do kliniki rządowej.
- Pan prezes jest chory. Nie wiem, na co, ale chyba to nic poważnego. Ma wrócić najprawdopodobniej na początku marca - usłyszał "Fakt" od sekretarki Panasa.
Dlaczego Panas nie może po prostu przestać szefować NFZ? - Problem jest jeden, ale poważny: nikt nie chce przejąć po Panasie tego całego bałaganu, jaki panuje teraz w polskiej służbie zdrowia - tłumaczy "Faktowi" prominentny polityk Sojuszu.
Teraz prezes Panas jest na zwolnieniu lekarskim, a o bałagan w służbie zdrowia musi się martwić jego zastępca - pisze dziennik.