Jedna z sieci handlujących dopalaczami przeniosła biznes za granicę i wysyła towar do Polski pocztą. Za nią ruszą inne, bo na używkach zarabia się 50 razy więcej niż na alkoholu, alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna". Sieć Happy-Shop sprzedawała substancje narkotykowe w internecie i kontrolowała kilkanaście stacjonarnych sklepów z dopalaczami na południu Polski. Oplombowanie ich przez policję, zmusiło firmę do szybkich zmian. Od ubiegłego tygodnia pod należącym do Happy-Shop adresem internetowym znów jest dostępny cały asortyment "artykułów kolekcjonerskich".
Jak to możliwe? - Okazuje się, że sklep internetowy został sprzedany słowackiej spółce Happy-Shop s.r.o., założonej latem tego roku przez jednego z mieszkańców... Wrocławia. U naszych południowych sąsiadów może on prowadzić legalną sprzedaż dopalaczy, również jeśli są wysyłane do Polski.
Policja oficjalnie bada sprawę, ale nieoficjalnie przyznaje, że ma związane ręce. Prawo nie jest łamane, a jej kompetencje nie sięgają Słowacji.
Manewr z przeniesieniem adresu www.... na Słowację może wywołać lawinę podobnych przeprowadzek. Happy-Shop jest pionierem, ale jego tropem szybko podążą inni, zapowiada "DGP" osoba związana z branżą "artykułów kolekcjonerskich". W założeniu firmy na Słowacji pośredniczą wyspecjalizowane kancelarie, inkasujące za usługę pięć tysięcy złotych.