Prawie 300 ton wędlin, blisko 2 mln jajek i ponad 100 tys. litrów wódki - tyle mniej więcej zjedli i wypili białostoczanie podczas Świąt Wielkanocnych. Świąteczne, czekoladowe króliczki cieszyły się małym wzięciem, ale i tak zarówno duże sieci handlowe, jak i właściciele osiedlowych sklepów uznają czas przed "wielkim żarciem” za udany.
Przed świętami białostoczanie kupowali najwięcej wędlin, mięsa surowego i
jajek. W ciągu ostatnich dni sprzedaż tych wyrobów w niektórych sklepach wzrosła
nawet trzykrotnie. Popyt na trunki, szczególnie te wysokoprocentowe zwiększył
się średnio dwukrotnie.
Strusie zbyt nowe
Duże sieci sklepów w
przedświątceznym tygodniu sprzedawały dziennie około 10 ton wyrobów
mięsnych.
- Sprzedaż mięsa stanowi u nas 15 proc. wszystkich
sprzedawanych produktów. Zwykle mięsa surowego sprzedajemy około 5 ton. W
czwartek i piątek ludzie kupowali trzy razy więcej. Sprzedaż spadła nieco w
sobotę, ale i tak sprzedaliśmy dwa razy więcej niż zwykle - mówi Wojciech
Dunikowski z działu handlowego sieci sklepów PMB Market.
Z racji tego, że na
świątecznym stole nie może zabraknąć jajek, sprzedaż ich zwiększyła się
trzykrotnie
- Zwykle w sieci naszych sklepów sprzedajemy ich około 3
tys. dzienne. Już na tydzień przed świętami sprzedawały się o wiele lepiej,
jednak od środy zaobserwowaliśmy, że dziennie sprzedajemy około 10 tys. jaj
- mówi Wojciech Dunikowski.
Znacznie gorzej sprzedawały się jaja
strusie.
- To jest jeszcze nowy towar na rynku. Nie są też najtańsze
i grono klientów, którzy je kupują jest bardzo wąskie - mówi Lilia
Wiśniewska, kierownik działu marketingu sieci sklepów PSS
Społem.
Sprzedaż alkoholi wzrosła dwukrotnie. Bardzo dobrze sprzedawały
się trunki wysokoprocentowe.
- Średnio ta sprzedaż w skali dwóch
tygodni wzrosła o 30 proc., ale najwięcej ludzie kupowali w ostatnich trzech
dniach. Dobrze sprzedawały się też wina czerwone, które znakomicie pasują do
mięs - mówi pracownik ze sklepu "Alkohole Świata” w Białymstoku.
Sobota dla zapominalskich
Ale większe obroty
przed świętami odnotowały nie tylko duże białostockie sieci sklepów. Również
drobni sklepikarze skorzystali na świętach, szczególnie w sobotę.
- W
sobotę nie opłaci się zamykać sklepu, bo w ostatniej chwili żadnej gospodyni nie
chce się biec do supermarketu. A jak czegoś zabraknie, to zawsze jest osiedlowy
sklep pod bokiem - mówi jeden ze sklepikarzy na osiedlu Piasta.
W
ostatnich dniach przed świętami nie najlepszym powodzeniem cieszyły się różne
czekoladowe króliczki, które zalegały na sklepowych półkach. Ale w piątek i w
sobotę ich sprzedaż także nieco wzrosła.